Harrison Ford ubiegłej nocy doprowadził do groźnej sytuacji na lotnisku im. Johna Wayne'a w hrabstwie Orange w Kalifornii, gdy kierowany przez niego mały samolot prawie zderzył się z samolotem pasażerskim, na którego pokładzie było 110 pasażerów. 74-letni aktor nie zrozumiał polecenia z wieży kontrolnej i wylądował na pasie, na którym do startu przygotowywał się Boeing 737 linii American Airlines. Ford przeleciał nad kadłubem maszyny, ostatecznie lądując bez kolizji. O tym, że nie był świadomy, że na tym samym pasie znajduje się inny pojazd, świadczy fakt, że po wylądowaniu ze zdziwieniem pytał przez radio: "Czy ten samolot miał być pode mną?".
To nie pierwszy tego typu incydent z udziałem znanego z zamiłowania do latania hollywoodzkiego aktora. Ostatni miał miejsce niecałe dwa lata temu. Jak czytamy w mediach, wczorajsza sytuacja sprawiła, że Federalna Administracja Lotnictwa wszczęła śledztwo w sprawie Forda. Niewykluczone, że jego licencja zostanie zawieszona.
MK