Jennifer Aniston ostatnio była na ustach wszystkich z powodu swojego mocnego eseju, w którym rozliczyła się z powtarzanych niemal z regularnością plotek na temat swojego życia prywatnego i podejrzeń o ciążę.
Życie toczy się jednak dalej i aktorka musiała wrócić do swoich obowiązków. W minioną sobotę Aniston pojawiła się we włoskiej Valle Piana, gdzie odbywa się coroczny festiwal filmowy Giffoni.
Gwiazda nie zaskoczyła wprawdzie stylizacją - jej czarna, dopasowana kreacja z wzorzystego materiału była nawet dość nudna. Aniston dobrała do niej jednak seksowne, czerwone szpilki, które odsłoniły... tatuaż, jaki widnieje na boku jej prawej stopy.
Okazuje się, że ta ozdoba ma dla aktorki szczególne znaczenie. "Norman" to bowiem imię jej ukochanego psa, z którym pożegnała się w maju 2011 roku. Jennifer Aniston bardzo przeżyła odejście pupila i postanowiła, że tatuaż będzie doskonałym sposobem na oddanie mu hołdu.
IN