Susan Sarandon to jedna z najbardziej zaangażowanych społecznie gwiazd Hollywood. Nic więc dziwnego, że aktorka chętnie i z dużym wdziękiem przeciwstawia się różnym dziwnym zasadom i regułom, jakie panują w branży.
Sarandon nie mogła więc nie skorzystać z okazji, że znalazła się na czerwonym dywanie w Cannes, by w jakiś sposób odnieść się do skandalu, który wstrząsnął zeszłoroczną imprezą. Chodzi oczywiście o regulamin festiwalu, który nakazywał aktorkom noszenie na galach wieczorowych sukni i szpilek pod groźbą nie wpuszczenia na dywan. Kilka dni temu swój sprzeciw dla tych zasad w zabawny sposób wyraziła Julia Roberts .
Susan Sarandon , która jest zadeklarowaną feministką, postanowiła pójść o krok dalej. Na ceremonię otwarcia tegorocznego festiwalu aktorka przyszła nie tylko w... garniturze, ale w dodatku założyła pantofelki zupełnie pozbawione obcasów!
Na wypadek, gdyby komuś umknął ten modowy protest, Sarandon opublikowała na Twitterze jednoznaczny wpis:
Kilka dni później, na premierze filmu "Money Monster" 69-letnia aktorka pojawiła się już wprawdzie w (seksownej i wydekoltowanej) sukni, ale na stopach nadal miała płaskie buty.
Podoba się Wam taki "protest" przeciwko dziwnym zasadom, jakie panują w Cannes? Czy doczekamy się przełomu w sztywnych festiwalowych regulacjach?
IN