Maja Bohosiewicz nie jest typową przyszłą mamą. Prowokuje dyskusje na temat formy porodu, ćwiczy z Ewą Chodakowską, a na swoim blogu porusza kontrowersyjne tematy. Czy po urodzeniu dziecka zamieni się w stateczną żonę ukochanego, Tomasza Kwaśniewskiego? Odpowiedziała na to pytanie w rozmowie z "Fleszem".
Rozumiem niepoprawne romantyczki, które marzą o bajkowym weselu - przyznała. - Ale szanuję też decyzje, kiedy ludzie tworzą rodzinę bez przysięgi, świadków czy wielkiej fety. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach powinno się obchodzić raczej rocznicę wspólnego wzięcia kredytu, który jest niezbywalny bardziej niż przysięga małżeństwa przed urzędnikiem.
Odpowiedź jest dość tajemnicza, ale widać, że Maja nie uważa ślubu za gwarancję wiecznej miłości i ma do niego dość sceptyczne podejście. W rozmowie z magazynem pochwaliła za to swojego partnera.
Na Tomka zawsze mogę liczyć - mówi. - Choć kiedy zapytałam go, co sądzi o pomyśle na blog, powiedział: "Po co ci to? Będą cię krytykować. Potrzebny ci taki stres teraz?". Ale szybko zrozumiał moje argumenty i teraz sam jest jego fanem.
JM
