Oj, Gwyneth . Nie uczysz się na swoich błędach, co i rusz irytujesz świat tym, jak bardzo jesteś nieżyciowa. Nie tak dawno dostało ci się za propagowanie szkodliwych dla zdrowia zabiegów , pod szyldem zdrowego trybu życia, a jeszcze wcześniej za udział w akcji uświadamiającej, że trudno jest przeżyć tydzień za mniej niż 30 dolarów. Gwyneth kupiła wówczas produkty, których osoba żyjąca na granicy ubóstwa raczej nie umieszcza na swojej liście zakupów - ekologiczne awokado czy drogą odmianę ryżu.
Tym razem mamy do czynienia z listą prezentów, które na sygnowanej swoim nazwiskiem stronie Goop.com poleca aktorka. Co prawda tytuł listy trochę się broni, brzmi bowiem: "Niedorzeczne (ale niezwykłe) prezenty" - czyli jest szansa, że Gwyneth zdaje sobie sprawę, że zakup czegokolwiek z tej listy byłby dowodem na upadek na głowę. Mimo to jest kolejny powód do pośmiania się z aktorki. Co takiego pojawia się na liście?
Najbardziej - wybaczcie - do d*py jest zdecydowanie papier toaletowy dla BARDZO bogatych ludzi od The Standard for Josephier. Zestaw toaletowy, który proponowany jest na liście prezentów Gwyneth kosztuje... 950 dolarów. Trzeba mieć zaiste bardzo wymagające siedzenie i baaaardzo dużo pieniędzy, by wydawać je na coś takiego.
Jestem także pod wrażeniem hantli, ręcznie robionych na zamówienie z wykorzystaniem jakiegoś specjalnego i rzadkiego drewna oraz 18-karatowego złota. Doprawdy nie wiem, co jest złego w zwykłych hantlach. W tych zła jest cena: 125 tys. dolarów... (Może można przetopić na biżuterię?)
A jeśli bliski jest wam problem z wyciśnięciem pasty do zębów do samego końca, może zainteresuje was specjalny sprzęt do tego? Ot, za 240 dolców...
Ci, co cenią sobie tajemnice, straszne historie i powroty do przeszłości - zainteresuje na pewno kula u nogi. Ot, wielka i ciężka kula z łańcuchem. Jej cena też jest wielka i ciężka do przyjęcia: 1200 dolarów. No, ale to VINTAGE! A za to się przecież dopłaca, hę.
Prawie dwa razy droższe są... skórzane karty do gry. Jeśli ktoś ma wolne 2300 dolarów i nie wie, na co przepuścić - to taka propozycja jest w sam raz, nie sądzicie?
Z tych wszystkich dziwnych rzeczy, które poleca na prezent Gwyneth najciekawszy i kuszący wydał mi się lot w przestrzeń w specjalnej kapsule. Cena co prawda zaporowa: 90 tys. dolarów, ale to wciąż taniej niż hantle!
Przyznam, że zaczynam się zastanawiać, czy Gwyneth nie prowadzi z internautami jakiejś perwersyjnej gry. Co i rusz dostaje jej się przecież za nieżyciowe rady, a ona konsekwentnie podsyca tylko ogień w sercach hejterów. No bo proszę was, Czy ona się naprawdę spodziewała, że publikując takie porady prezentowe wzbudzi czyjąś sympatię? Większość z tych prezentów mogłaby być nawet fajnym żartem, ale... gdy spojrzymy na ceny, nie jest nam już tam do śmiechu. Co jeszcze zaserwuje nam Gwyneth w najbliższym czasie? Nie mogę się doczekać...
Tymczasem odsyłam was na stronę, na której tego absurdalnie drogiego dobra jest jeszcze więcej: Goop.com .
Gosia Tchorzewska