Tę wpadkę zrozumielibyśmy, gdyby pępek Jennifer Lopez był pilnie strzeżoną tajemnicą albo jego wizerunek był zastrzeżony. Niestety, od lat jest on dobrem i własnością publiczną, zatem ewentualnego tłumaczenia, że nie wiedzieli, nie mieli dostępu lub zabroniła oglądać, nie przyjmujemy do wiadomości.
Graficy ewidentnie dali plamę, i to dosłownie, bo tę plamę na brzuchu JLo trudno nazwać pępkiem.
To kolejny dowód na to, że bycie grafikiem to nie zawód, nawet nie pasja, ale stan umysłu. Dobrze w ogóle, że ktoś zauważył, że brzuchowi Jennifer Lopez zabrakło istotnego elementu. Szkoda tylko, że wzięto pierwszy, jaki był pod ręką, choć nie był to pępek. Satelitarne zdjęcie wulkanu? Krater na księżycu? Kropka nad i? Czips? Nie będziemy zgadywać. Zastanawiamy się jednak, do czego użyli oryginalny pępek gwiazdy. Może do retuszu zdjęć z Marsa?
Jeżeli ktoś jakimś cudem nie widział dotąd pępka Lopez, przygotowaliśmy materiał porównawczy: fantazja grafików kontra oryginał.
alex