Jeszcze jakiś czas temu można było ich ze sobą porównywać - nastoletni gwiazdorzy, podobne rysy twarzy i niemal identyczne fryzury. Wielu dziennikarzy na początku jego kariery nazywało Maćka Musiała "polskim Justinem Bieberem". Aktor nie znosił tego porównania i uparcie się przed nim bronił. Teraz już go raczej nie usłyszy - jego zachowanie tak znacznie się różni od tego, w jaki sposób postępuje w życiu Biebs, że w żaden sposób nie można ich ze sobą zestawić. Podczas gdy Maciek pozostaje skromnym i uczynnym chłopakiem, pracującym ciężko nad swoją karierą, nie zapominającym o nauce, chętnym do pomocy wszystkim potrzebującym, zagraniczny gwiazdor rzucił się w wir przelotnych znajomości z dziewczętami, narkotyków, alkoholu i szalonych imprez.
Prowadząca "Dzień Dobry TVN", Magda Mołek, postanowiła zapytać Maćka, co sądzi o tym, "co wyprawia taki Justin Bieber ".
Że przydałaby mu się pomoc, bo on się chyba w tym wszystkim pogubił. Nie wiem, no... Z tego, co wiem, ma jakiś fajny układ z rodzicami - natomiast to środowisko, w którym przebywa, gdzieś go tam zepchnęło na dół. Ale myślę, że da radę - odpowiedział Maciek.
Zaciekawiona dziennikarka zapytała też, czy samemu Maćkowi zdarzyło się kiedykolwiek, że ktoś próbował go "przeciągać na ciemną stronę mocy".
To jest tak, że pewnie przez pryzmat tego, co robię, gdzieś tam te wszystkie pokusy wcześniej nadchodziły, niż na przykład u moich kolegów. Natomiast uważam, że każdy młody człowiek prędzej czy później przejdzie przez ten etap, kiedy będzie musiał dokonać wyboru. Ja po prostu miałem te pokusy wcześniej, ale jakoś przebrnąłem... chyba - wyjaśnił aktor.
xiu