Po długiej batalii, wreszcie udało się sprzedać dom Adama Gesslera na Żoliborzu za bagatela, 3,85 mln zł, informuje Warszawa.gazeta.pl . To jednak tylko kropla w morzu, bo znany restaurator był winny miastu aż 32 miliony złotych. Teraz jego dług nieco się zmniejszy, nie wiadomo jednak, ile z tej kwoty spłynie do kasy miasta.
Absolutnie nie umiem powiedzieć, ile pieniędzy dostanie miasto - wyjaśnił komornik Andrzej Kulągowski, który przeprowadził licytację w Warszawa.gazeta.pl .
Szczęśliwym nabywcą został prawnik. Tym razem miasto zrobiło naprawdę wiele, by dopiąć swego i samo przystąpiło do licytacji. To zabezpieczenie przed tym, gdyby nie znalazła się żadna osoba prywatna chętna nabyć dom.
Z licytacji domu rodzinnego restauratora najbardziej cieszy się burmistrz Śródmieścia, Wojciech Bartelski. Traktuje to niemal jako swój osobisty sukces.
Zlicytowanie rodzinnego domu Gesslerów to wielki sukces i symboliczny znak, że sprawiedliwość bywa nierychliwa ale istnieje i w dniu, w którym nadejdzie jest nieubłagana. Jeśli Adam Gessler myśli, że na tym poprzestaniemy, to jest w błędzie. Nigdy mu nie odpuścimy. Będzie czuł nasz ciężki oddech na swoim karku dopóki nie spłaci wszystkiego co do grosza warszawiakom - niemal zagroził w rozmowie z Warszawa.gazeta.pl .
Sprzedaż nieruchomości jest precedensem, bo Adam Gessler migał się od płacenia czynszu już ponad 20 lat! Wszystko zaczęło się w 1992 roku, kiedy wynajął lokal na Rynku Staromiejskim, w którym powstała restauracja Krokodyl. Wkrótce po tym przestał płacić miastu, jednak nikomu nie udało się go eksmitować. Udało się to dopiero w 2007 roku komornikowi z Pułtuska, który sprawił, że Adam Gessler opuścił lokal. Przez cały ten czas naliczany był jednak jego dług, który urósł do astronomicznych kwot. Dzięki temu restaurator trafił na pierwsze miejsce mało zaszczytnej listy największych dłużników. Do licytacji domu Adama Gesslera przy pl. Słonecznym było blisko już rok temu, wtedy jednak nie doszło do niej, bo nie znaleźli się chętni na kupno.
Vic