Czwarty dzień procesu przyniósł przełom. Sędzia Desmond Nair zadecydował, że Oscar Pistorius wyjdzie z aresztu za kaucją. Oskarżony o zabójstwo z premedytacją Reevy Steenkamp będzie więc odpowiadał z wolnej stopy. Wystarczy, że wpłaci milion randów, czyli w przeliczeniu ok. 355 tys. złotych.
Sędzia przedstawił także szereg warunków, którym podlegać będzie zwolniony.
Pistorius będzie musiał oddać wszystkie paszporty. Nie będzie mu wolno ubiegać się o nowe dokumenty. Będzie miał zakaz wchodzenia na lotnisko. Dostanie także kuratora, którego będzie musiał każdorazowo prosić o opuszczanie Pretorii. Sportowiec ma być także do dyspozycji prokuratury o każdej porze dnia i nocy. Ma zakaz zażywania narkotyków i alkoholu. Będzie musiał oddać także posiadaną broń.
Jednym z warunków zwolnienia jest także zakaz kontaktowania się z okolicznymi mieszkańcami. Sędzia przedstawił również wyszczególnioną listę osób, do których nie wolno zbliżać się sportowcowi. Znajdują się na niej m. in. świadkowie, czy też osoby, które słyszały strzały.
Dziś przez 2 godziny sędzia przedstawiał okoliczności zabójstwa z punktu widzenia oskarżenia i obrony. Sędzia nie pozostawił na śledczych suchej nitki. Jednak nie tylko źle ocenił zebrane przez policję dowody. Podkreślił także, że istnieją nieścisłości i brak logiki w niektórych zeznaniach oskarżonego.
A potem przychylił się do argumentów obrońcy sportowca i ogłosił tę zaskakującą decyzję. W ocenie sądu Pistorius spełnia bowiem wszystkie warunki, aby skorzystać z prawa do zwolnienia za kaucją.
Adwokat Barry Roux, wnosząc o wypuszczenie Pistoriusa z aresztu, podkreślał, że sportowiec nie ma szans, aby niezauważony uciec z RPA. Dlaczego? Wcale nie dlatego, że jest powszechnie znany, ale względu na swoje kalectwo. Zdaniem prawnika, noszącego metalowe protezy Pistoriusa, nie przepuściłaby żadna bramka na lotnisku.
emjot