• Link został skopiowany

Śledził samochód Biebera, bo chciał zrobić zdjęcie, jak pali marihuanę? Sensacyjne doniesienia po śmierci paparazzo

Zaskakujące.

Paparazzo, który zginął chcąc zrobić zdjęcie Justinowi Bieberowi , był ponoć pewny, że udokumentuje skandal z udziałem piosenkarza. Portal TMZ dotarł do osoby związanej z agencją fotograficzną z którą współpracował zmarły Chris Guerra. Paparazzo miał zadzwonić do niego przed śmiercią.

Człowieku, nie uwierzysz w moje szczęście. LA jest wymarłe. Wszyscy myślą, że Justin i Selena są w Meksyku, ale tak nie jest - miał powiedzieć Chris.

Paparazzo zdradził, że widział ferrari Justina pod hotelem Four Seasons w Los Angeles. Był też przekonany, że w samochodzie byli Bieber i Selena, a chłopak pali marihuanę. Gdy zobaczył, że samochód odjeżdża z parkingu, zaczął go śledzić. Nie miał pojęcia, że Justina nie było w środku.

Fot. Forum

Informator TMZ uważa, że paparazzo zdecydował się zaryzykować i wyszedł z samochodu na ruchliwej ulicy, ponieważ był przekonany, że zrobi zdjęcie, na którym zarobi okrągłą sumkę.

To przykre, że ludzie próbują wcisnąć historię bez faktów tak szybko po tym tragicznym wypadku. Justin nie był obecny i nie brał udziału w tym incydencie i należy się skupić na uczczeniu pamięci ofiary - skomentował te doniesienia rzecznik Biebera.

Według TMZ, ferrari w chwili wypadku kierował kolega Justina, Lil Twist. To z nim Bieber imprezował w hotelu Four Seasons.

Zanim pojawi się oficjalny raport policji, zapewne pojawi się jeszcze wiele "autentycznych" historii związanych z tym wypadkiem. Co o tym sądzicie?

nn

Więcej o: