Katie Holmes postanowiła dokonać całkowitej rewolucji w swoim życiu. Po tym, jak zdecydowała się odejść od Toma Cruise'a, stawia na córkę i karierę. Zaborczy mąż nie pochwalał aspiracji Katie i nie wspierał jej w rozwoju kariery filmowej i teatralnej. Według Cruise'a, Katie nie musiała starać się o pozycję i wolał, aby pozostała w cieniu.
Aktorka chciała podbić nowojorski Broadway, ale praca w wymarzonym miejscu wiązałaby się z częstymi wyjazdami. Teraz, kiedy Holmes przeprowadziła się do Nowego Jorku, nic nie stoi na przeszkodzie. Aktorka nareszcie będzie mogła realizować się zawodowo. Podobno nie chce tracić więcej czasu i już teraz pojawia się na castingach do przyszłościowych produkcji. W przeciągu zaledwie kilku dni udało jej się otrzymać rolę w sztuce "Dead Accounts" Theresy Rebeck, którą wyreżyseruje Jack O'Brien.
Katie Holmes ma się wcielić w postać Lorny, trzydziestokilkuletniej kobiety mieszkającej z rodzicami w Cincinnati. Premiera zaplanowana jest na najbliższe tygodnie w Music Box Theatre. To nie będzie pierwszy występ na Broadwayu dla Holmes. Aktorka zadebiutowała tam w 2008 roku w sztuce Arthura Millera "All My Sons" i zebrała bardzo przychylne recenzje.
Czy i tak będzie tym razem? A może to medialny szum pomaga jej w powrocie do zawodu? Jak sądzicie?
Pat