Bania u Jezusa do rana, wymiotujący lekarze, którzy nie chcą przyjąć porodu Jadwigi Kaczyńskiej i Maria Magdalena, która nie może wpaść na imprezę, bo ma okres. Kabareciarze, którzy wystąpili na Festiwalu Kabaretowym w Zielonej Górze, doskonale wiedzą czym jest jazda po bandzie. Jeśli kiedyś w ogóle mieli granice dobrego smaku, to teraz zostały one mocno zgwałcone.
Jak czytamy na zielonagora.gazeta.pl , kabaret "Góra" w skeczu "Bania u Jezusa" przedstawił Ostatnią Wieczerzę. Jezus zamienia w nim wodę w wódkę, gra w węża i zajada się kremówkami. Apostołowie śpiewają "bania u Jezusa do rana" i nagle pada:
Dzwońcie po jakieś laski! No, Maria Magdalena przecież Ma okres. Dopóki nie włożę palca, nie uwierzę.
Później był skecz, w którym mąż prowadził rodzącą żonę. Nagle mężczyzna mówi:
To już? Nie, to ku*a - odpowiada żona. Już wciągnęłam.
Kobieta zaczyna rodzić za kulisami. W końcu wszyscy zaczynają wymiotować. Padają słowa:
To bliźniaki. Kaczyńska.
Widownia nie wybuchała śmiechem, była raczej zszokowana.
To się nazywają grube żarty. Kabareciarze pojechali po bandzie. Czy to jeszcze wolność słowa, czy już po prostu zwykłe chamstwo?
Rudy