Historia bezrobotnej Susan Boyle brzmi jak scenariusz hollywoodzkiego filmu. Nikomu nieznana kobieta, nosząca w sobie wielki talent, pojawia się na przesłuchaniu i oczarowuje wszystkich głosem. W filmie pewnie przeszłaby jeszcze zmianę wizerunku i okazała się pięknością. To raczej nie stanie się w tym przypadku.
- Po co mam się tym (wyglądem - red.) przejmować, skoro umiem śpiewać. To nie jest konkurs piękności. Może później rozważę metamorfozę, ale jak na razie dobrze mi ze sobą - niską i pulchną. Nie chcę sobie fundować botoxu ani nic z tym stylu. Lubię to, jak wyglądam. Co jest złego w wyglądaniu jak Susan Boyle?