Najzabawniejsza wpadka według Oli zdarzyła jej się w trakcie rozmowy z księciem Filipem:
To było tuż po moim pobycie w Londynie, skąd przywiozłam manierę wtrącania "you know", angielskiego "no wiesz". Problem polegał na tym, że do księcia nie można się zwracać per "ty", tylko powinno się mówić "Your Highness". A ja co chwila wtrącałam swoje "you know" to, "you know" tamto. Nagle się zreflektowałam i powiedziałam: "Jezu! Przepraszam! Your Highness!".
Przed sobą Ola ma za to karierę w mediach. Za swój debiut w teledysku zespołu "Why not" dostała nominację do nagrody "Yach" za najlepszą kreację aktorską. Ola twierdzi, że była to tylko jednorazowa przygoda, ale jeśli miałaby zagrać postać ze znanego filmu to byłaby to rola wariatki w filmie "Tramwaj zwany pożądaniem". Kwaśniewska zaznacza, że sama wariatką nie jest:
Uważam, że dwóch rzeczy nie należy o sobie mówić - że jest się skromnym i szalonym. Określanie siebie w ten sposób stoi w sprzeczności z tymi dwiema cechami i po prostu nie jest wiarygodne. Mam swoje "odpały", ale nigdy nie nazwałabym siebie wariatką. Jedno jest pewne, uwielbiam ludzi, którzy mają bzika.
Sama bzika ma na punkcie podróży, zwłaszcza tych za kierownicą samochodu:
Uważam, że samochód to fantastyczny środek transportu, szczególnie, gdy jest się nastawionym bardziej na poznawanie innych krajów, niż na wygodę. Można nocować w miejscach, w których się przypadkowo i przelotnie zakochuje. Dotąd odbyłam dwie takie podróże, dookoła Adriatyku oraz przez Kalifornię. Przez dwa tygodnie spędzone nad Adriatykiem, ani razu nie wykąpaliśmy się w morzu. Ciągle byliśmy albo w drodze, albo zwiedzaliśmy okolicę. Mieszkaliśmy na polach campingowych, w akademikach i na stancjach.
Ola z sentymentem wspomina również swoją podróż po Stanach:
Zaczęliśmy w Orange County, potem było Las Vegas, San Diego, Los Angeles, w końcu San Francisco. Szczególnie to ostatnie miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Są tam niewiarygodnie przystojni faceci, ale niestety dla kobiet chodzący parami. Poza tym w powietrzu unosi się jakaś poetyckość. San Francisco kojarzy mi się z Lizboną, pagórki, tramwaje i woda w dole.
Największy szok kulturowy córka prezydenta przeżyła jednak w Singapurze.
Na dzień dobry uderzyła mnie sterylna czystość. Bardzo mi się to podobało, dopóki nie okazało się, że cały kraj objęty jest surowym zakazem żucia gumy na ulicach, a za złamanie tego zakazu płaci się horrendalne mandaty. Absurdalna jest dla mnie sytuacja, w której policjant sprawdza, czy mam gumę do żucia w buzi. Wtedy pomyślałam, że wolę naszą demokrację i liberalizm.
Ola bardzo ceni sobie wolność i dlatego przeraża ją to, co dzieje się obecnie w kraju:
Bardzo boję się radykalnych zakazów, boję się również, że nasze państwo idzie w tą właśnie stronę. Nie znoszę "zamordyzmu". Uważam, że należy uczyć, a nie zakazywać, że ludzie powinni zastanawiać się nad tym, co jest dobre a co złe, a nie rozważać, co wolno, a czego nie wolno. Musi być miejsce dla moralności.
Wojciech Olejniczak powiedział kiedyś, że chętnie widziałby Olę w swojej partii, ponieważ ma odpowiednie geny. Biorąc pod uwagę jej styl bycia i temperament wydaje nam się, że w Sejmie raczej długo by nie wysiedziała. Ale może się mylimy.