Nie czuje Pan tremy przed występem?
Słucham? Ja i trema? Proszę pana, dla mnie to będzie sama przyjemność. Myślę, że dla reszty jury również.
A nie boi się Pan porównań np. z Krzysztofem Tyńcem, zwycięzcą tej edycji?
Nie, no, to zupełnie inne kategorie. Ja jestem zawodowym tancerzem i choreografem. Tańczyć dobrze to mój zawód. To jakieś kretyńskie porównania.
To po co w ogóle wychodzi Pan na parkiet?
Będziemy pierwszym jury w Polsce, które wciela się w rolę tych, których wcześniej oceniało. Teraz to nas będą oceniać. Robimy sobie jaja, będziemy się dobrze bawić.
Wszyscy tak mówili. Niby jaja, a jednak jakaś trema zawsze może być...
Porównywanie nas - jury - z uczestnikami nie ma sensu. Często ten program był pierwszym spotkaniem gwiazd z tańcem. Dla nas to chleb powszedni. Ale nie powiem, z kim zatańczę! Jakbym panu powiedział dziś, to nie mielibyście o czym pisać w poniedziałek. To będzie prawdziwa niespodzianka!