• Link został skopiowany

Chwile grozy u Tolaka i Samsel. Trafili do aresztu w Serbii. Tak ich potraktowano

Wyprawy kamperem bywają nieprzewidywalne. Jakub Tolak i Zofia Samsel, znani z podróży na czterech kółkach, tym razem musieli tłumaczyć się przed serbską policją. Trafili na komisariat, a później stanęli przed sądem.
Zofia Samsel, Jakub Tolak
Fot. Instagram/foxesineden

Jakub Tolak i Zofia Samsel od lat podróżują po świecie kamperem. Para prowadzi podróżniczy profil na Instagramie, gdzie chętnie dzieli się relacjami ze swoich wypraw. Czasem przytrafiają się im naprawdę niebezpieczne incydenty. Niedawno aktor opowiadał o mrożących krew w żyłach wydarzeniach z Fuerteventury. Lokalni mieszkańcy próbowali ich przepędzić z dzikiego parkingu. Tym razem Tolak i Samsel podpadli policji w Serbii. O wszystkim opowiedzieli w "Dzień dobry TVN"

Zobacz wideo Kosztuje tyle co kawalerka? Być może. Ale kawalerką nie pojedziesz w siną dal.

Jakub Tolak i Zofia Samsel trafili na komisariat 

Aktor i jego żona podróżują kamperem "na dziko". Parkują zazwyczaj w miejscach, w których jest to dozwolone. Nie są to jednak oficjalne parkingi dla kamperów. Jedną z takich sprawdzonych miejscówek w Serbii był parking przy cerkwi. Niestety tym razem spotkała ich przykra niespodzianka. - Rano się budzimy, przychodzi pop i pyta się, co robimy, odpowiadamy, że już jedziemy i za chwilę przyjeżdża policja, którą wezwał. Trochę nie mieli na nas haka, ale wymyślili w końcu: czy mamy meldunek, ponieważ w państwach spoza UE, np. na Bałkanach trzeba mieć meldunek do 24 godzin po wjeździe. My o tym nie wiedzieliśmy. Zabrali nas na komisariat. Byliśmy oficjalnie aresztowani - relacjonował Tolak. Po godzinach spędzonych na komisariacie para została przetransportowana policyjnym samochodem do sądu, gdzie złożyli zeznania. Po wszystkim otrzymali do podpisania dokument, który był niestety napisany... cyrylicą. Para chciała go przetłumaczyć przy pomocy telefonu. Reakcja sędziny wprawiła ich w osłupienie. 

Jakub Tolak i Zofia Samsel musieli dzwonić do ambasady

- Na tym dokumencie widniały duże kwoty, a ja nie rozumiałem, co tam jest. Powiedzieliśmy, że sobie to przetłumaczymy telefonem. Wtedy ta pani sędzia się wkurzyła, wyrzuciła nas z tej sali i mówiła: "Nie przyznajecie się, to proszę bardzo do więzienia" - opowiadał aktor. Para zdecydowała się skorzystać z pomocy ambasady. Dopiero po rozmowie z urzędnikami udało się dojść do porozumienia i przetłumaczyć dokument. Skończyło się na mandacie w wysokości około 200 euro. Ponieważ nadal nie mieli meldunku, serbska policja zameldowała ich na policyjnym parkingu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: