11 sierpnia samolot Polskich Linii Lotniczych LOT, który leciał z Warszawy do USA, musiał zawrócić do Polski. Maszyna została zawrócona po tym, jak służby otrzymały informację, że na pokładzie samolotu ma znajdować się materiał wybuchowy. Alarm bombowy okazał się jednak fałszywy, a policja zatrzymała osiem osób, które są podejrzane w sprawie. Wśród zatrzymanych był youtuber Michał "Boxdel" Baron. Teraz influencer postanowił zabrać głos w sprawie.
Boxdel twierdzi, że ktoś chciał go wrobić, a on sam padł ofiarą spoofingu - oszustwa, które polega na podszywaniu się pod czyjś numer telefonu. Na YouTube opublikował nagranie, w którym wyjaśnia kulisy sprawy. Youtuber twierdzi, że chwilę przed tym, jak ktoś posługujący się jego numerem telefonu zadzwonił z informacją o fałszywym ataku bombowym na pokładzie samolotu, sam otrzymał niepokojący telefon. Ktoś rzekomo próbował wyłudzić od niego wrażliwe dane personalne. Co ciekawe Boxdel nagrał tę rozmowę i zaprezentował jej fragment na youtubowym nagraniu. Niedługo później z influencerem skontaktowała się jego mama, która twierdziła, że szuka go policja. Boxdel od razu postanowił wyjaśnić sprawę. Przed jego domem pojawili się szybko funkcjonariusze, a on sam zakuty w kajdanki został doprowadzony na komendę.
Zadzwoniłem na komendę i podałem aktualną lokalizację, żeby policja mogła przyjechać i sprawdzić, o co chodzi. No to policja przyjechała. Bardzo szybko. Nie były to dwie osoby a co najmniej kawał garnizonu. Policjanci zakuli mnie w kajdanki, odprowadzili do samochodu i zawieźli na komendę w celu przesłuchania
- opowiadał.
Youtuber zdradził też, jak wyglądały szczegóły przesłuchania. - Gdy byłem przez policję przesłuchiwany, doszły bilingi, doszły informacje i okazało się, że numer telefonu, który dzwonił wtedy na linie lotnicze, to był rzeczywiście mój numer telefonu, ale okazało się, że dzwoniono metodą spoofingu - mówił. Boxdel nie krył, że cała sytuacja go przerażała.
Mimo że wiedziałem, że nic nie zrobiłem, to każda godzina spędzona w pokoju przesłuchań strasznie mi się dłużyła, bo bałem się, że ktoś genialnie chce mnie wrobić w zamach bombowy
- mogliśmy usłyszeć.
Boxdel twierdzi, że podczas kiedy był na komendzie, z jego numeru telefonu podobno wykonano aż 29 połączeń. Sam youtuber nie mógł jednak rozmawiać, bo w tym czasie był przesłuchiwany. I tak ktoś metodą spoofingu rzekomo skontaktował się m.in. z jego bratem, przekazując fałszywą informację o śmierci ich matki. Kolejne telefony miały podobno go zdyskredytować w oczach innych celebrytów.
Telefony, które były wykonywane, miały charakter czysto dyskredytujący mnie w oczach innych influencerów. Dodatkowo media stworzyły takie nagłówki, jakbym był szefem jakiegoś meksykańskiego kartelu i ja z moją ekipą produkcyjną handlowalibyśmy dragami
- mówił. Boxdel twierdził też, że w jego życiu "dzieją się strasznie dziwne rzeczy", ale nie może jeszcze o nich mówić. Sugerował, że ktoś ze świata internetu stara się go zniszczyć. Nie padły jednak żadne nazwiska.