• Link został skopiowany

"Wracajcie skąd przyszliście" - dokumentalny serial czy reality show? Obejrzałam i nie mam wątpliwości

Czy program "Wracajcie skąd przyszliście" pozwoli dostrzec człowieka w człowieku? Pierwszy odcinek nie daje odpowiedzi na to pytanie, za to stawia inne: po co to wszystko?
Piotr Kraśko
X-News

Dwie kobiety, czterech mężczyzn, kilka tygodni w podróży szlakiem uchodźców, ale w przeciwnym kierunku. Z Polski przez Niemcy, Austrię, Węgry, Serbię i Grecję aż do Iraku. Po co? By sprawdzić, czy emocje i niecodzienne sytuacje sprowokują do zmiany poglądów. Nie tyle uczestników, ale też widzów. Bo nie zapominajmy, że to program emitowany w Polsce - kraju, który na pytanie o pomoc dla uchodźców krzyczy głośne „nie”.

Jesteście tu, bo macie bardzo określone poglądy w sprawach uchodźców. Wiecie, czy chcecie, żeby oni przyjechali do Polski, czy żeby na pewno nie przyjeżdżali. Czy to dobrze, że są w Europie, czy to bardzo źle -  takimi słowami prowadzący program wita szóstkę uczestników.

Gdy dodaje: "Gotowi?", a oni radośnie przytakują, myślę: będzie się działo. Bo czy w kraju, w którym według badań CBOS z lipca 2018 roku 72% obywateli jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców, robienie programu pod tytułem "Wracajcie, skąd przyszliście"” nie jest proszeniem się o kłopoty? Ale przecież TVN to telewizja z misją, a Piotr Kraśko poważnym dziennikarzem jest - może nie ma się czego obawiać? 

Gdy parę miesięcy temu usłyszałam, że szykuje się taki program, początkowo myślałam, że to żart. Potem zrozumiałam, że zadziorny tytuł ma za zadanie narobić szumu, nim jeszcze padnie pierwszy klaps na planie. A teraz pierwszy odcinek za nami. Było się czego obawiać?

Trójka na "tak", trójka na "nie"

Niepokojąca muzyka, poczucie zagrożenia. Montaż: kraty, bezdroża. Krzaki. Czy zaraz wyjdą z nich uchodźcy? Nie. Pojawi się ten, którego profesjonalny głos już nas wprowadza w klimat programu: Piotr Kraśko. Jego przedstawiać nie trzeba. A kim są ludzie, którzy będą nam towarzyszyć w tej wędrówce? Wiemy, że mamy tu fifty-fifty: połowa grupy jest przeciwna pomocy uchodźcom, połowa jest za. Poznajmy się.

'Wracajcie, skąd przyszliście'
'Wracajcie, skąd przyszliście' x-news

Dla Agnieszki z Libiąża pierwsze skojarzenie ze słowem uchodźca to "rozwścieczony czarny mężczyzna, który biegnie z kamieniami". Według niej "oni nie zachowują się jak ludzie".

Jestem skłonna porównać ich do zwierząt - mówi.  

Marta z Wrocławia kilka lat temu dogadałaby się z Agnieszką, ale dziś wstydzi się tamtych poglądów. Zaszła w niej zmiana po narodzinach siostrzenicy. Uświadomiła sobie, że wśród uchodźców są małe dzieci.

Jest to dla mnie niewyobrażalne, że my – ludzie, którzy wychowali się w dobrych warunkach (…) potrafimy się kłaść spokojnie spać, wiedząc, że tam umierają dzieci.

Marcin z Rąblewa liczył, że Polacy, pamiętając naszą tragiczną historię, będą bardziej otwarci na krzywdę ludzką.

Uważam, że przyjmowanie uchodźców to nasz moralny i etyczny obowiązek" – mówi.

Ale wiecie… Mieszkał parę lat w arabsko-tureckiej dzielnicy w Niemczech. A poza tym jest muzykiem – czyli wrażliwiec. 

Maciejowi z Krakowa też blisko do muzyki (jest DJ-em), ale zdecydowanie nie doszukamy się w nim cienia wrażliwości. Stosuje typową retorykę podejrzliwości: są rzeczy, o których nam się nie mówi, w tym programie też. A ci, co chcą pomagać, robią to dla kasy. Milczący Jan z Dąbrownicy pod Lublinem wygląda trochę jak hipster z Warszawki, ale na szczęście nie podziela hurraoptymizmu tej grupy społecznej. On uchodźców w Polsce nie chce.

Robert z Elbląga jest działaczem społecznym – pomaganie ludziom ma we krwi. Ma nadzieję, że strach, który wynika z niewiedzy zniknie, gdy ludziom dane będzie bliżej poznać uchodźców. I dostrzegą wówczas człowieka w człowieku.

Ludzie boją się uchodźców, bo nie znają ich – zauważa.

Dokumentalny serial czy reality show?

W programie łatwo dostrzec niechęć i zamkniętą postawę trójki na "nie" oraz wrażliwe spojrzenia ich światopoglądowych przeciwników. Czy umiejętne żonglowanie tymi obrazkami zmieni coś w telewidzach? Czy bohaterowie ulegną spektakularnej przemianie na naszych oczach?

'Wracajcie, skąd przyszliście'
'Wracajcie, skąd przyszliście' x-news

Kraśko ubolewa, że mimo starań Niemcy nie zgodziły się wpuścić kamery programu do obozów dla uchodźców. Cóż. Może jednak nie tacy ci Niemcy nieprzyzwoici i ktoś im przetłumaczył tytuł programu w złożonym podaniu? Choć poważny ton Kraśki nadaje produkcji dokumentalnego sznytu (TVN reklamuje program jako serial dokumentalny), nie zapominajmy, że wciąż blisko tu bardzo do reality show nastawionego na sensację i wysoką oglądalność. Podobny format pojawił się wcześniej w telewizji austriackiej, niemieckiej i holenderskiej. Co prawda tam punktem wyjścia były rozmowy z uchodźcami przebywającymi w danym kraju, jednak - jak rozbrajająco tłumaczy prowadzący - w polskiej wersji jest inaczej, bo… nie ma uchodźców.

Łzy i jad

Ale i tu są rozmowy. Młoda Kurdyjka opowiada o przeprawie z mamą i dziewiątką rodzeństwa. Mówi o tym, co widziała po drodze. Przekaz jest stosunkowo miękki, bo jednak to program emitowany o 21.30. Ale sporo można sobie dopowiedzieć. Są łzy, zbliżenia na twarz wrażliwszej z Polek - Marty, która nie kryje emocji. Agnieszka pozostaje na razie niewzruszona, ale spokojnie, to dopiero ósma minuta odcinka. Przed nami jeszcze ponad pół godziny plus kolejne epizody. Czuję, że metamorfoza wisi w powietrzu. 

'Wracajcie, skąd przyszliście'
'Wracajcie, skąd przyszliście' x-news

Potem Jan, mieszkający pod Wiedniem, uchodźca z Polski w 1988 roku sączy jad na dzisiejszych uciekinierów: on kiedyś nie dostał tego, co oni. I, choć sam jest uchodźcą, podkreśla z mocą:

Polska dobrze zrobiła, że ich nie przyjęła!

Agnieszka i Maciej kiwają głowami z zadowoleniem. Mowa nienawiści przelewa się przez ich młyn. Uważają uchodźców za roszczeniowych, stroniących od pracy i agresywnych. Czy coś się zmieni, gdy przyjdzie im zobaczyć obóz dla uchodźców w Serbii? Pod koniec pierwszego odcinka ekipa przemieszcza się do Suboticy, do obozu dla rodzin z Afganistanu i Iraku.

Czyżby początek przemiany?

Tu delikatnie mięknie twarde serce Agnieszki. Gdy bierze na ręce niespełna rocznego chłopczyka o kędzierzawych włoskach i czarnych oczach, w jej głowie kiełkuje myśl, że może osierocone dzieci mogłyby trafić do adopcji w Polsce i zostać wychowane na Polaków? Moje ręce opadają, choć punkt najniższy osiągają dopiero, gdy Maciej zaczyna tyradę o "bezkrytycznym rozmnażaniu się i produkowaniu dzieci na potęgę".

Kiedy wydaje mi się, że już wystarczy - ekipa trafia do ośrodka pomagającego uchodźcom w Belgradzie i tu wreszcie przed kamerę dostaje się hipster Jan, który zauważa, że nie widział tam żadnych rannych, za to wszyscy są… świeżo po fryzjerze. I to chyba najlepsza puenta pierwszego odcinka: każdy z nas widzi to, co chce widzieć.

'Wracajcie, skąd przyszliście'
'Wracajcie, skąd przyszliście' x-news

Po co to wszystko?

Czy plan jest taki, by ci uczestnicy, z którymi nasi pachnący ksenofobią rodacy się identyfikują, pod koniec programu nagle przejrzeli na oczy i pierwsi pobiegli pomagać uchodźcom? I wtedy, jak za dotknięciem magicznej różdżki 72% naszego społeczeństwa uczyni to samo? Odpowiedź brzmi: nie.

Program raczej pięknie zjednoczy ludzi w ich ugruntowanych postawach. Sposób myślenia przeciwników pomocy uchodźcom trafi na podatny grunt. Ci z drugiej strony barykady będą wówczas przeżywać delikatne katusze wstydu, jak wtedy, gdy pijany wujek na weselu w zamroczeniu obnaża swą naturę rasisty.

Czy ten program ma szansę coś zmienić? Jestem sceptyczna. Nie zapominajmy, że umiejętny montaż podsunie nam pewnie ładną i wzruszającą historię przemiany światopoglądowej. Ale gdy Polacy usiądą do świątecznego stołu i zejdzie na politykę, to prawdopodobnie okaże się, że tradycyjne miejsce dla zbłąkanego wędrowca można raczej uprzątnąć.

Małgorzata Tchorzewska 

Więcej o: