Dawid Kubacki zaznaczył, że nie będzie wdawał się w szczegóły dotyczące tego, co dokładnie stało się, gdy jego ukochana trafiła do szpitala. Wyjawił jednak, że obecnie sytuacja jest stabilna, a każdy dzień przynosi poprawę. "Czeka nas jeszcze długa droga w rehabilitacji, aby wrócić do domu w pełni sprawnym, ale jest w dobrych rękach, robi bardzo szybkie postępy" - powiedział sportowiec. Zaznaczył także, że poprawiający się stan Marty Kubackiej daje im siłę do dalszej walki.
Skoczek podkreślił, że jak na razie lekarze dmuchają na zimne i nie wiadomo jeszcze, kiedy jego żona będzie mogła wrócić do domu. Wyjawił jednak, że raczej nastąpi to w ciągu kilku kolejnych tygodni. Dawid Kubacki opowiedział także o swojej codzienności. Przyznał, że w ostatnim czasie tak naprawdę mieszka w szpitalu, aby cały czas być przy żonie. "Byłem na parę dni w domu, żeby się, chociaż zobaczyć z dzieciakami". Dodał, że obydwoje z Martą mają ogromne wsparcie rodziny, która zajęła się ich córkami. "Są zaopiekowane, rodzina się tym zajęła. Rotują się i są z dzieciakami na okrągło". Dodał także, że starsza córka cały czas bawi się z kuzynami i na szczęście nie ma zbyt dużo czasu, żeby zauważyć, że rodzice są nieobecni. Pojawiały się jednak pytania o mamę.
Zaczęły się jednak pojawiać pytania, gdzie jest mama. Trzeba było po prostu wytłumaczyć - mama jest u lekarza, lekarz się nią opiekuje, jak wyzdrowieje, to wróci - mówi skoczek.
Dawid Kubacki ze względu na stan zdrowia żony zrezygnował z ostatnich zawodów. W rozmowie z "Dzień dobry TVN" przyznał, że konkurs Planicy oglądał razem z żoną. Sportowca niezwykle wzruszył gest Anze Laniska, który na podium stawił się z tekturową podobizną Dawida Kubackiego w geście wsparcia. "To, co się działo po konkursie, to razem z żoną płakaliśmy. Mnie do wieczora gardło ściskało, bo to, co zrobił, było niesamowite i nie spodziewałem się czegoś takiego - mówi skoczek.