Marcelina Zawadzka zdobyła popularność, zostając Miss Polonia 2011. Dała się także poznać jako jedna z gospodyń "Pytania na śniadanie". Prowadziła też oraz takie programy TVP jak "Bake Off - Ale ciacho!" oraz "The Voice of Poland". W 2021 roku związała się telewizją Polsat, gdzie była twarzą show "Farma". Nic więc dziwnego, że prezenterka pojawiła się w śniadaniówce stacji "halo tu polsat". Na antenie formatu wyemitowano materiał, w którym Zawadzka opowiedział o macierzyństwie. Wspomniano także o problemach zdrowotnych syna.
Marcelina Zawadzka wraz z partnerem Maxem Gloecknerem w październiku ubiegłego roku pochwaliła się, że jej rodzina się powiększyła. Informację o tym, że jej syn Leonidas przyszedł na świat, przekazano na antenie "halo tu polsat". Teraz w śniadaniówce prezenterka opowiedziała o tym, jak zmieniło się jej życie po porodzie. Zawadzka zaprosiła kamery programu do domu, a później do osteopatki, która zajmuje się jej synem. To ona opowiedziała o tym, że u Leonidasa zdiagnozowano liczne problemy ze zdrowiem.
Leonidas miał nadmierny wyprost kręgosłupa w odcinku piersiowym, miał asymetrię czaszki, lekkie spłaszczenie potylicy
- zdradziła osteopatka. - Pamiętam, że na pierwszej wizycie nie miał zgięcia kręgosłupa, a dziś już swobodnie się rusza - dodała. Specjalistka opowiedziała także o porodzie, który, jak przyznała, był długi i trudny. - Zakończony cięciem i to generuje dużo stresu u dziecka - usłyszeli widzowie. - On miał asymetrię od początku, ale czasem u takich małych dzieci jedna wizyta powoduje korekcję - opowiadała specjalistka.
Sama Zawadzka przyznała, że chwilowo opiekuje się synem sama, bo jej partner wyjechał. - W tym tygodniu zostałam sama z Leonidasem, co prawda jest z nami kot Bogdan. Max musiał wyjechać. Radzimy sobie sami - przyznała.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zawadzka miała dwa porody. "Nie uważam tego za porażkę"
Marcelina Zawadzka już wcześniej mówił o blaskach i cieniach macierzyństwa. Jakiś czas temu zdradziła, że miała problemy z karmieniem piersią. "Karmienie piersią mimo tego, że naturalne, wcale tak naturalnie do mnie nie przyszło" - pisała na Instagramie. Jej syn na początku musiał przyjmować leki. Ponieważ młodej mamie zależało, aby miał naturalne przeciwciała, postanowiła karmić piersią. "Wiem, że widzicie tu błogość i odpoczynek. Ale doszłam do tego po wielu, nie ukrywamy, bolesnych próbach" - wspomniała. Sytuacja uległa znacznej poprawie. "Dziś moje karmienie daje mi uśmiech na twarzy, ale zanim to nastąpiło, zaciskałam zęby, a po policzkach płynęły mi łzy bezsilności i determinacji. Życzę każdej z was, by ta droga, nawet jeśli miała trudny początek, mogła być kontynuowana z uśmiechem na twarzy" - dodała na koniec.