Ksiądz o aferze ze szkołą dla córki Hołowni. Dostrzega kluczowy problem [PLOTEK EXCLUSIVE]

Czy katolicka szkoła miała prawo podjąć decyzję o odmówieniu przyjęcia córki Szymona Hołowni? O tę kwestię zapytaliśmy księdza Sebastiana Koseckiego.

Z pozoru niewinny post Szymona Hołowni wywołał medialną burzę. Polityk podzielił się na Instagramie zdjęciem córki, która rozpoczęła właśnie naukę w szkole podstawowej. Jeden z internautów zapytał marszałka, czy nie rozważał wysłania pociechy do katolickiej placówki.  "Braliśmy pod uwagę taką szkołę, bo jest po prostu najbliżej naszego domu, ale nie zostaliśmy do niej z Manią przyjęci. Jak nam wytłumaczono - ze względu na mnie" - odpisał Hołownia. W internecie zawrzało, a do sprawy odniosła się już m.in. ministerka edukacji Barbara Nowacka, a także przedstawiciele szkoły.

Zobacz wideo Nie wszystko popiera

Co ksiądz sądzi o sytuacji z Szymonem Hołownią? Zwraca uwagę na jedną rzecz

W rozmowie z Plotkiem do sytuacji odniósł się także znany z mediów społecznościowych ksiądz Sebastian Kosecki. Jak przyznał, przede wszystkim uważa, że w tej sprawie jest dużo niewiadomych. - Różne media podają różne "fakty" - z jednej strony słyszymy, że zgłoszenie było po rekrutacji, z innej, że nieprzyjęcie wynikało z decyzji placówki - komentuje. Dla kapłana nie ma jednak wątpliwości, że sytuacja jest oczywista, w momencie gdy rekrutacja była już zamknięta. Nie widzi także problemu, jeśli placówka podjęła decyzję o nieprzyjęciu córki Szymona Hołowni, kierując się swoimi pobudkami.

W sprawie statutowej decyzji szkoły, która jest szkołą prywatną - ma do tego prawo

- mówi ksiądz Kosecki. - Tym bardziej że argumentuje to dobrem dziecka i rodziny - dodaje. Ksiądz rozumie jednocześnie, że ta decyzja mogła nie spodobać się Hołowni. - W sprawie oburzenia pana marszałka: jeśli było, jest zrozumiałe. Nade wszystko uważam, że jest to sprawa prywatna pana Szymona i jego rodziny, dlatego myślę, że warto unikać w tej sytuacji oceniania - podsumował.

Szkoła wydała oświadczenie

Przypomnijmy, że w wyniku medialnej burzy oświadczenie w sprawie wystosowali także przedstawiciele rzeczonej szkoły. Zaznaczono w nim, że w przeciwieństwie do szkół publicznych nie gwarantują dostępności miejsc dla kandydatów. "Przesłanki decyzji w tym [rekrutacji - przyp. red.] zakresie wynikają ze statutu szkoły oraz oceny, czy jesteśmy w stanie przedstawić odpowiednią ofertę edukacyjno-wychowawczą dla konkretnego ucznia" - napisano. Podkreślono także, że wynik rekrutacji, a także jego motywy przekazywane są wyłącznie rodzicom. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.

Więcej o: