Stanisław Sojka twierdzi, że Grażyna Łobaszewska to najlepszy soulowy głos na polskiej scenie muzycznej. Koncertowała z Ewą Bem czy Haliną Frąckowiak. Wśród jej hitów jest słynny singiel "Czas nas uczy pogody". Mimo to, jest jest jedną z najbardziej tajemniczych gwiazd. Do tej pory nie jest wiadomo, kto był jej mężem, z którym ma syna Michała. Artystka przed laty uległa groźnemu wypadkowi samochodowemu, który na zawsze zmienił nie tylko jej twarz, ale również podejście do życia.
Grażyna Łobaszewska ma 71 lat i nigdy nie zgadza się na to, by w jakikolwiek sposób komputerowo korygować jej twarz. Nie chodzi tu bynajmniej o zmarszczki, które każda osoba w tym wieku mniejsze bądź większe ma. Artystka nie chce, by korygować jej twarz ze względu na szramy, będące efektem ubocznym wspomnianego wcześniej groźnego wypadku samochodowego, w którym omal nie zginęła.
Siedziałam z przodu, obok kierowcy. Z tyłu dwie dziewczynki. Nigdy nie byłam specjalnie religijna, ale tym razem zapinając pasy, odwróciłam się i powiedziałam. "No to co, dziewczynki, z Bogiem". Tylko jedna z nich zareagowała. Na drodze z Poznania do Chodzieży uderzył w nas tir. W bok, od strony, gdzie siedziałam. Wszystko działo się w ułamkach sekundy, ale miałam czas pomyśleć. "Panie Boże, chciałabym jeszcze pokochać kogoś z wzajemnością, w tym samym czasie, bo takiej miłości dotąd nie spotkałam". Potem budzę się, żyję. Wydaje mi się, że jestem wielorybem. Pan Bóg mnie zachował, cieszę się. Choć w innej postaci, ale wciąż na świecie... I zemdlałam. Samochód trzeba było piłować. Zarówno mnie, jak i dziewczynce, która odpowiedziała: "Z Bogiem", nic się nie stało
- opowiadała Grażyna Łobaszewska.
Dziś już inaczej patrzy na życie. Jak twierdzi, wraz z bliznami "nowe życie i nową mądrość na to życie: ciesz się chwilą!". "Mojej przyszłości jest mniej niż przeszłości, więc trzeba o nią dbać, nie zatruwać złymi myślami" - mówiła w wywiadzie z magazynem "Wróżka".
Grażyna Łobaszewska długo nie mogła znaleźć swojej bezpiecznej przystani. Przeprowadzała się aż 14 razy. Dziś jednak jest szczęśliwa, bo odnalazła ją - w Gdyni, na wzgórzu, z domkiem, który ma widok na morze. Kiedy ma czas, by pobyć u siebie, najchętniej... sprząta. Jakiś czas temu pozbyła się większości rzeczy - bibelotów, ubrań, części mebli. Żartobliwie wyjaśniała w wywiadach, że jej dobytek najpierw mieścił się w nysce, a potem wystarczyło auto osobowe. "Żyjemy w czasach pogoni za pieniędzmi. Łatwo zapominamy o rzeczach ważnych, jak miłość. Nie miłość do mężczyzny, ale miłość w ogóle. Czasem czuję, że otwieram w innych takie przestrzenie..." – tłumaczyła wokalistka.