Marek Kondrat to kolejna osoba, która wróciła do TVP. Aktor był ostatnio gościem w programie "Rozmowy niesymetryczne" Doroty Wysockiej-Schnepf na antenie TVP Info. To właśnie tam opowiedział o swojej znajomości z Lechem i Jarosławem Kaczyńskim. Okazuje się, że poznał ich na początku lat 60. Słynni bracia byli wtedy nastolatkami i grali w filmach. Dziś pluje sobie w brodę, że nie zachęcał ich, by szli dalej w tym kierunku i zostali aktorami. Spali w jednym hotelu i obserwował, jak razem spędzali czas. - Tak, mam z tym bolesne wspomnienie. Nie wykonałem nic w tym czasie, kiedy ich spotkałem, żeby ich przekonać, aby zostali jednak aktorami. To by było dużo zdrowsze dla regionu, w którym żyjemy - stwierdził Kondrat.
Gdy Marek Kondrat poznał braci Kaczyńskich miał 11 lat i kręcił "Historię żółtej ciżemki". W tym samym czasie 12-letni Jarosław i Lech grali w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc". We wspomnieniach aktora, politycy byli wtedy "bardzo żywymi chłopcami". W wolnej chwili odwiedzali się. Bywało, że wpadali w tarapaty. - Czasem bywałem u nich, czasem oni bywali u mnie. Mój pokój mieścił się nad wejściem do hotelu, który miał zadaszenie. Coś tam wyleciało na nie i jeden z braci bliźniaków wylazł tam, za co został bardzo mocno skarcony przez obsługę hotelu - z groźbą, że więcej filmów nie nakręcą w tym miejscu - wspomniał Kondrat i powiedział, jak bawili się znani bracia. Już wtedy było widać, kto dominuje w ich relacji.
Oni grali głównie w wojny, mieli kilka pudeł żołnierzy ołowianych. To była treść ich zabaw. Zazwyczaj Jarek musiał tę wojnę wygrywać. Leszek, który był skromniejszy w tych ambicjach, musiał przegrać, krótko mówiąc. Temperament okazywali bardzo znaczny. I widziałem, jak wiszą na sobie, jak są zależni od siebie. I jak komplikują życie innym ludziom, także wspólnie. Psycholog powiedziałby, że to się daje w dzieciństwie zauważyć, kto kim będzie w przyszłości
- ocenił Marek Kondrat w TVP Info.
Niedawno Jarosław Kaczyński skończył 75 lat. Chwilę wcześniej "Fakt" wziął pod lupę jego majątek. Choć oficjalnie polityk nie jest na emeryturze, bo ciągle zarządza PiS-em, to dostaje niemałe świadczenie z ZUS z racji wieku. "Fakt", podawał ostatnio, że w ubiegłym roku zgromadził z tytułu emerytury aż 112,5 tys. zł. Czyli średnio miesięcznie na jego konto wpływa aż 9,3 tys. zł. Poza tym polityk ma oszczędności w kwocie 338,9 tys. zł. A z tytułu wicepremiera otrzymał w zeszłym roku 133 167 tys. zł. To nie wszystko. Jarosław Kaczyński ma też 45,6 tys. zł diety parlamentarnej i uposażenie 71,1 tys. zł.