11 grudnia Mateusz Morawiecki znalazł się na sejmowej mównicy, aby przedstawić plan swojego rządu i wystąpić o wotum zaufania. Wszystko wskazuje na to, że go nie otrzyma, a co za tym idzie, nadejdzie koniec rządów PiS-u. Ostatecznie rozstrzygnie to zaplanowane na godzinę 15.00 głosowanie. Jak natomiast wypadł premier podczas wystąpienia? O analizę jego zachowania poprosiliśmy Darię Domaradzką-Guzik, która jest wykładowczynią akademicką, trenerką wystąpień publicznych i ekspertką od mowy ciała.
Daria Domaradzka-Guzik zauważyła, że gesty Mateusza Morawieckiego były zupełnie niespójne ze słowami, które padały z jego ust. - Zaczyna komunikatem "staję przed wami z podniesionym czołem", po czym natychmiast mocno opuszcza głowę, spuszcza spojrzenie - mówi ekspertka. Zwróciła uwagę, że w trakcie exposé polityka mieliśmy do czynienia z teatrem. - Przełykanie śliny, uciekający głos, ograniczona gestykulacja, momentami ściskanie mównicy, bardzo wolne tempo mówienia, odchrząkiwanie i opuszczone, opadłe ramiona - wylicza. Ekspertka od mowy ciała podkreśla, że to wszystko nie zgrało się z tym, co mówił premier.
Mamy komunikat: "jestem pewien, że mój projekt wygra", "jestem dumny". Są to komunikaty, które absolutnie są niespójne. Każda niespójność w komunikacji werbalnej z tym, co widzimy, czyli komunikacji niewerbalnej, daje wyraźny sygnał nieszczerości - mówi nam Daria Domaradzka-Guzik.
Ekspertka od mowy ciała zwraca uwagę, że gdy Morawiecki mówił o sukcesach, zarówno tych, które PiS ma za sobą, a także tych, które rzekomo mają nadejść, miał opuszczone ramiona, odchrząkiwał i gestykulował bardzo wolno. - To nie pasuje, a zatem mamy do czynienia z wyraźną niespójnością. Tak naprawdę można by powiedzieć, że całe to wystąpienie to jest pewnego rodzaju kłopot. Gdybym miała scharakteryzować je jednym wyrażeniem, to w obszarze mowy ciała, wysyła prawdziwy kłopot - podsumowała.
Artykuł jest w trakcie aktualizacji.