Jakub Rzeźniczak udzielił wywiadu Żurnaliście. W rozmowie przyznał się m.in. do tego, że wielokrotnie zdradzał Edytę Zając, twierdzi także, że Ewelinę Taraszkiewicz poznał, gdy była "dziewczyną na telefon". Wrócił również do związku z Magdaleną Stępień. To z nią doczekał się syna Oliwiera, który zmarł w wyniku guza wątroby. Piłkarz zostawił partnerkę, gdy jeszcze była w ciąży. Ujawnił dlaczego.
Jakub Rzeźniczak poznał Magdalenę Stępień w czasach pandemii. Początkowo uważał ją za ideał. W rozmowie z Żurnalistą ujawnił, że stworzyła mu prawdziwy dom. "To był bardzo dziwny związek. Przez pandemię byliśmy zamknięci ze sobą 24 godziny na dobę, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i ja nie ukrywam, że te pierwsze półtora miesiąca, które spędziłem z Magdą, to wydawała mi się kobietą idealną. Nie było rzeczy, do której mógłbym się przyczepić i ja się w tej kobiecie zakochałem. Magda mi dała wtedy to, czego nie miałem w małżeństwie" - opowiadał.
Później jednak jej zachowanie miało ulec zmianie. "Robiła się nerwowa i była osobą, która nie chciała rozmawiać o swoim domu rodzinnym, o swojej mamie. Ja jej mamę widziałem dwa razy w życiu tylko. Ona nie chciała pokazywać tej strony życia. (...) Kiedyś, jak zaczęło się psuć między nami, mówię: "Magda, dlaczego ty nie jesteś tą Magdą, w której ja się zakochałem, jak się poznaliśmy?" I ona wtedy powiedziała, że to nie była ona, tylko że ona udawała, żeby mnie zdobyć wtedy i te słowa pamiętam do dziś" - wyznał Rzeźniczak.
Piłkarz dodał, że Magdalena Stępień bardzo chciała mieć dziecko. On również nie protestował, chociaż już wtedy jej zachowanie mu nie odpowiadało. "Od początku naszej znajomości chciała zajść w ciążę, ja pragnąłem rodziny, więc nawet jak jej zachowanie stawało się coraz dziwniejsze, nie do zniesienia - tłumaczyłem sobie, że może tak musi być, że muszę odkupić krzywdy, jakie wyrządziłem mojej żonie Edycie i kimś się zaopiekuję" - mówił. Jakub Rzeźniczak stwierdził jednak, że było coraz gorzej i nie wyobrażał sobie dalej wspólnego życia z partnerką. Doszło do tego, że chciał uciec i nawet kontaktował się z fundacją Itaka.
Ale życie z Magdą stało się zwyczajnie niemożliwe. Była w ciąży, a ja już wiedziałem, że dłużej nie dam rady. Doszło do tego, że chciałem zniknąć, wyjść z domu ze śmieciami i nie wrócić. Nawet dzwoniłem do fundacji Itaka i wiedziałem, że trzeba ich poinformować, żeby nie szukali człowieka. Radziłem się mojej pani mecenas, co mam zrobić, czy lepiej odejść teraz, jak jest w ciąży, czy jak urodzi… Usłyszałem: "To nie ma znaczenia Kuba, i tak cię zlinczują".