Kuba Sienkiewicz szerszemu gronu znany jest jako wokalista, gitarzysta, autor tekstów i lider zespołu Elektryczne Gitary. Muzyk z wykształcenia jest jednak lekarzem neurologiem. W jednym z ostatnich wywiadów został więc zapytany nie tylko o najnowszą płytę "Moja bańka", ale także o sprawy medyczne. A dokładnie o eutanazję.
Muzyk udzielił obszernego wywiadu "Polityce". Zapytany o to, jak ludzie zachowują się w sytuacji granicznej, kiedy wiedzą już, że nie pozostało im wiele życia, przyznał, że reakcje są różne. Jedni szukają spokoju w medytacji, inni w wierze. Jeszcze inni stawiają na działanie.
W stronę religii i odwrotnie. Różaniec można zastąpić medytacją, a lęk przekuć w działanie. Niektórzy sytuację ostatniego roku życia ćwiczą hipotetycznie, ale wczuwając się prawdziwie. Wobec realnego końca jednym z możliwych wyborów jest przestać się oszukiwać, co może oznaczać mocne poczucie obecności Boga albo odkrycie, że go nie ma - powiedział.
Rozmowa zeszła też na temat eutanazji. Przypomnijmy, że ta nie jest w Polsce legalna. Jest też sprzeczna z naukami Kościoła Katolickiego. Tymczasem muzyk zdobył się na odważne wyznanie i przyznał, że sam brał udział w takich sytuacjach, które mógłby eutanazję przypominać.
Przecież praktyka lekarska na oddziałach intensywnej opieki czy nawet na neurologii, gdzie pracowałem, jest jasna - prowadzimy terapię do etapu, kiedy ma ona jeszcze sens. Nieetyczne jest jej przedłużanie i stosowanie terapii uporczywej, a więc leczenie wbrew faktom i stanowi pacjenta. A czym jest zaprzestanie uporczywej terapii jak nie eutanazją właśnie? Tylko wykonaną w innych warunkach i nieco innymi metodami. Sam to zresztą robiłem.
Na łamach tygodnika proruszył też trudny temat dotyczący leczenia paliatywnego.
Ograniczałem terapię do postępowania paliatywnego (zapewniającego komfort umierania) lub kwalifikowałem pacjentów ze śmiercią mózgu jako dawców narządów. Stosowałem obowiązujące kryteria po to, żeby zakończyć leczenie chorego, który jest w stanie śmierci osobniczej - czytamy.
Najtrudniejsze okazało się pytanie o to, czy gitarzysta był kiedyś świadkiem, że lekarz albo pielęgniarka dokonali eutanazji, świadomie podając pacjentowi śmiertelną dawkę morfiny. Odpowiedź Sienkiewicza była bardzo osobista:
Sam bym chciał mieć w takiej sytuacji przedawkowaną morfinę - przyznał.
Spodziewaliście się po muzyku tak odważnego wyznania?