• Link został skopiowany

Aleksandra Domańska oburzona. "Patrzą na mnie jak na niewdzięczną kretynkę, kiedy mówię, że nie mam ochoty zapie*rzać 14 godzin"

Aleksandra Domańska zareagowała na temat, o którym niezwykle głośno, czyli o pracy po kilkanaście godzin. Jej wpisy odnosiły się oczywiście do słów Marcina Matczaka o młodych ludziach, którzy "nie są skłonni pracować 16 godzin na dobę".
Aleksandra Domańska, Marcin Matczak
KAPiF, Agencja Wyborcza.pl

Więcej artykułów o osobach ze świata polityki, a także show-biznesu znajdziecie na Gazeta.pl

Marcin Matczak, radca prawny i profesor prawa, a prywatnie ojciec Maty, udzielił wywiadu "Polityce". Jedna kwestia szczególnie oburzyła masę osób, które swoje zdenerwowanie pokazują w mediach społecznościowych. Na słowa Matczaka, który w rozmowie wyznał, że młodzi ludzie "nie są gotowi pracować po 16 godzin na dobę, żeby osiągnąć sukces", a indywidualne niepowodzenia służą im później jako "uzasadnienie dla zmian systemowych", zareagował m.in. Adrian Zandberg czy też Jakub Żulczyk. Do tego grona dołączyła i Aleksandra Domańska.

Zobacz wideo Aleksandra Domańska zamyka konto na Instagramie

Aleksandra Domańska o pracy po kilkanaście godzin

Aleksandra Domańska udostępniła na InstaStories link do posta "Doktorki Nieuczki", czyli Pauliny Zagórskiej, która napisała, że "kulturę zapi*rdolu, z jej rzekomo uszlachetniającą mocą ciężkiej pracy wymyślili ludzie, którzy, owszem, utrzymywali się z pracy - ale cudzej". Domańska w kilku wpisach przyznała, że bardzo zgadza się z tymi słowami i przytoczyła swoje doświadczenia z pracą po kilkanaście godzin.

Jeju, ja się tak z tym zgadzam. Mój dzień w pracy trwa minimum 12 godzin dziennie, a bardzo często zdarzają się nadgodziny i bardzo często nikt nawet nie pyta, czy to jest ok, bo dla większości to jest, kurde, normalka. Ludzie patrzą na mnie jak na niewdzięczną kretynkę kiedy mówię, że nie mam ochoty zapie*rzać 14 godzin na planie. Bo przecież wiadomo, że powinnam całować po stopach za to, że w ogóle mam pracę, że dano mi łaskawie rolę. Cieszę się, że ten temat jest powoli poruszany - napisała.

Aktorka dodała też, że wielokrotnie była ofiarą manipulacji, a także pracy w trudnych warunkach. 

Żeby nie wspomnieć o manipulacji w stylu: jeśli teraz tego nie zrobimy, to nigdy nie zrobimy, bo nie będziemy mieli tej lokacji, bo nie ma pieniędzy, bo to, bo tamto, wiemy, że już trzeci miesiąc kręcisz te sceny w nieogrzewanej lokacji, ale dasz radę jeszcze tę piętnastą godzinkę. Kultura zapie*dolu nie jest ok - dodała.

Z dalszej części jej wpisu wynika, że zdarzało jej się odmówić pracy przez długie godziny, co nie wszystkim się podobało, więc jest uznawana za "problematyczną". Na koniec jednak dodała, że kocha swoją pracę, ale uważa, że spędzanie w niej kilkunastu godzin nie jest dobre.

I oczywiście czy muszę dodawać, że w związku z tym jestem uznawana za "problematyczną"? Wiecie, że aktor/ka nawet bardzo chory raczej przyjdzie do pracy? W tym zawodzie z jakichś totalnie niezrozumiałych dla mnie względów jest tak, że dopiero jak umierasz, to możesz wziąć wolne - chociaż też tak raczej niechętnie. Nie kumam. NIE KUMAM. No więc jeśli ja siedzę w pracy jako aktorka, czasem to 15 godzin, chciałam zaznaczyć, że ekipa przychodzi przed i wychodzi po aktorze. SICK. Tak. Kocham swój zawód. Nie. Nie uważam, żeby 15-16 godzin w robocie było ok - zakończyła.

Jakie macie zdanie na temat pracy po kilkanaście godzin?

Więcej o: