Data 11 września 2001 na zawsze wbiła się w pamięć wielu osób. Tego dnia bowiem doszło do serii ataków terrorystycznych na terenie Stanów Zjednoczonych. W tym rok wypada 20. już rocznica tragicznych zdarzeń, które zszokowały świat i pochłonęły wiele ofiar. W swoich ostatnim poście pamięcią do tego dnia wróciła Natalia Klimas.
Natalia Klimas bardzo mocno przeżyła ataki z 11 września. We wpisie wspomniała, że wtedy właśnie leciała do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć kolejny etap w swoim życiu. Miała uczyć się w szkole aktorskiej. Na lotnisko została odprowadzona przez swoje przyjaciółki oraz przez rodziców. Jej ojciec i matka po wszystkim postanowili świętować ważne chwile swojej córki.
Chyba trochę się denerwowałam, ale głownie marzyłam o tym, żeby zwiać z Polski i żyć po swojemu. Wsiadłam do samolotu i głęboko odetchnęłam. To się dzieje naprawdę. Naprawdę będę mieszkać w najwspanialszym mieście na świecie. Moja mama i tata, pojechali świętować, że ich córka jedzie poznawać świat, że żyjemy w wolnym kraju, z którego można wyjeżdżać i do niego wracać kiedy się chce - czytamy we wpisie.
Ich radość przerwały jednak tragiczne wieści zza oceanu o atakach przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Co zrozumiałe, oboje bardzo się przejęli. W końcu właśnie tam wyleciała ich ukochana córka. Jej samolot został jednak zawrócony i cała rodzina ze smutkiem przyglądała się relacjom w mediach.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając TVN24 i płacząc. Mieliśmy wszyscy wrażenie, że kończy się świat - napisała aktorka.
Córka Joanny Klimas wyleciała jednak w najbliższym wolnym terminie. Nowy Jork, w którym mieszkała przez długi czas, mocno ukształtował ją jako osobę i dał jej wiele życiowych lekcji. Klimas jest dumna, że mogła w nim spędzić fragment swojego życia.
Mój dom na następne dziesięć lat, czyli Manhattan, zastałam w opłakanym stanie, pełnym rozpaczy i cierpienia i pachnący dymem, a jednocześnie zjednoczony, silny i pełen jakiejś magicznej empatii i miłości, która rodzi się w takich właśnie momentach historii. Mam wrażenie, że to się wszystko działo wczoraj. A to było 20 lat temu… - wspominała.
Aktorka zdradziła przy okazji, że co roku 11 września wykonuje telefon do swojej matki. Ich rozmowy zawsze są pełne emocji.
Idę dzwonić do mamy. Pewnie się obie zacukamy i gardła nam ściśnie. Z wdzięczności, że jednak jesteśmy dziś blisko siebie, że moja mama nie musi podróżować przez ocean, żeby zobaczyć swoje wnuczki - napisała.
Post Natalii Klimas wywołał wiele emocji wśród komentujących. Niektóre z osób postanowiły się nawet podzielić z własnymi wspomnieniami z tamtego strasznego dnia.