Przed nami święta Bożego Narodzenia. W tym roku będą one wyglądały zupełnie inaczej. Przez pandemię zostały wprowadzone kolejne obostrzenia. Zgodnie z nimi podczas wigilii możemy gościć maksymalnie pięć zaproszonych osób, oprócz tego została ograniczona liczba wiernych, którzy będą mogli udać się na pasterkę (jedna osoba na 15 m2). Mateusz Morawiecki w wywiadzie, którego udzielił "Super Expressowi", przyznał, że stosując się do tych zasad, nie zobaczy wielu bliskich, ale "wie, że musi tak być, właśnie z troski o nich".
Przy okazji opowiedział też, jak wyglądają święta w jego rodzinnym domu. Zaczął od czasów dzieciństwa. Wspomniał, jak razem z ojcem, Kornelem Morawieckim, chodzili do lasu, skąd leśniczy pozwolił im ściąć świeże drzewko. Dekorowali je później wszyscy domownicy. Na ich stole podczas kolacji wigilijnej zawsze musiało być 12 potraw. Choć przy stole zasiadała cała rodzina, to zawsze jedno miejsce pozostawiali wolne dla niespodziewanego gościa.
Wiele tradycji, których przestrzegali jego rodzice, kultywuje do dziś.
Przede wszystkim prezenty wręczamy sobie nie w Wigilię, ale już rano w Boże Narodzenie. Pamiętam, że kiedyś jako dziecko otrzymałem pięć tomów przygód Sokolego Oka autorstwa Jamesa Coopera (...). Dzisiaj również książki są zawsze u nas w domu trafionym prezentem - podkreślał.
Jak się okazuje, podczas świąt w ich domu rządzi żona premiera, Iwona:
W naszym domu w święta Bożego Narodzenia Prezesem Rady Ministrów jest moja żona. Ja i dzieci jesteśmy posłusznymi wykonawcami poleceń.
Jednak mimo to każdy z domowników (Mateusz i Iwona Morawieccy wychowują czworo dzieci) po równo czerpie radość z tych dni.