Ellen DeGeneres jest jedną z bardziej lubianych osobowości amerykańskiej telewizji. W tym roku na jaw wyszły fakty, które postawiły gwiazdę w nieco mniej korzystnym świetle. W mediach zaczęło mówić się o toksycznej atmosferze, jaka panowała na planie talk-show. Sprawa okazała się na tyle poważna, że wszystkiemu przyjrzała się inspekcja pracy. Finalnie wprowadzono zmiany, o czym sama zainteresowana opowiedziała w najnowszym odcinku.
Program Ellen DeGeneres powrócił na antenę amerykańskiej telewizji. Za nami pierwszy odcinek 18. sezonu, w którym prowadząca odniosła się do krążących plotek na temat trudnych warunków pracy na planie.
Jak mogliście usłyszeć, tego lata pojawiły się zarzuty o stwarzanie toksycznego środowiska pracy w naszym programie. Zostało przeprowadzone śledztwo. Nauczyłam się, że rzeczy, które się tu działy, nie powinny się nigdy mieć miejsca. Traktuję to bardzo poważnie i chciałabym bardzo przeprosić ludzi, których to dotknęło. Wiem, że mam siłę oraz uprzywilejowaną pozycję i zdaję sobie sprawę, że idzie za tym odpowiedzialność. Biorę odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w moim programie. W ciągu ostatnich tygodni odbyliśmy wiele rozmów o show, naszym środowisku pracy i oczekiwaniach na przyszłość. Zastosowaliśmy niezbędne zmiany i dziś rozpoczynamy nowy rozdział - zapewnia Ellen.
Dziennikarka sama przyznała, że nie zawsze jest taka, jaką mogą widzieć ją widzowie na ekranach. Jak każdy normalny człowiek ma lepsze i gorsze dni.
Prawda jest taka, że jestem osobą, którą widzicie w telewizji. Jestem również wieloma innymi rzeczami. Czasem bywam smutna, złoszczę się, wpadam w niepokój, frustrację, bywam niecierpliwa i nad wszystkim tym pracuję... - zapewniała.
Myślicie, że takie wyjaśnienia wystarczą?
ZOBACZ TEŻ: To koniec programu Ellen DeGeneres? "Czuje, że nie może dalej tego kontynuować"