Latem ubiegłego roku Kamil Durczok spowodował kolizję pod wpływem alkoholu. Dziennikarz na trasie A1 uderzył w pachołek rozdzielający jezdnię. W wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu. Usłyszał dwa zarzuty: kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Jak ustalił "Fakt", Durczok zasiądzie na ławie oskarżonych.
Jak ustalili śledczy, feralnego dnia były dziennikarz był pod wpływem alkoholu oraz leków uspokajających.
Biegli wykazali, że po zażyciu tych leków nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny. A oskarżony zażywał te leki w połączeniu z alkoholem, co również obniża koncentrację i zdolność reakcji kierującego pojazdem na ewentualne pojawiające się zagrożenia drogowe – powiedział Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, w rozmowie z "Faktem".
Na szczęście ofiar nie było, ale nadjeżdżający z naprzeciwka samochód został uszkodzony. Uderzył w niego pachołek.
Przypomnijmy, że Durczok przyznał się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, a przy okazji potępił swoje zachowanie. Z jego ust padły także przeprosiny. Dotychczas sąd zakazał mu opuszczania kraju i zastosował wobec niego dozór policyjny. Finalnie sprawa trafiła na wokandę.
Dziennikarz zgodził się także na publikację swojego wizerunku w mediach.