Martyna Wojciechowska jest uważana za silną kobietę, która dla wielu jest autorytetem. Jej wpisy zawsze są szeroko komentowane, a fani podróżniczki dziękują jej za przekaz, jaki w nich zawiera. Jednak post, w którym poruszyła temat depresji, nieco ich zaskoczył.
Martyna Wojciechowska komentuje związek z Przemkiem Kossakowskim:
Wojciechowska zaczęła wpis od stwierdzenia, że minęło już wystarczająco dużo czasu od początku roku, by zobaczyć, że tak naprawdę "niewiele się zmieniło, a miało być całkiem inaczej". Później podzieliła się refleksją na temat tego, jak wiele mamy planów i marzeń, których nie realizujemy. Postawiła pytania, które mają naprowadzić użytkowników Instagrama na przyczynę niepowodzeń.
A ja się zastanawiam, ile pragnień potrafimy wypowiedzieć tak łatwo, jakby od niechcenia, a potem nie robimy nic, żeby je zrealizować? A może nie chcemy tego tak naprawdę? - zwróciła się do nich.
W dalszym fragmencie napisała, co ona uważa za powód niezrealizowania planów:
Większość z nas nie ma odwagi zmienić swojego uporządkowanego życia. I szukamy wytłumaczenia, dlaczego tego nie zrobiliśmy. Bo przecież zawsze łatwiej powiedzieć, że - owszem, o czymś tam myślałam, ale przeszkodziło mi... No właśnie, co? Zdrowie, dziecko, obowiązki, rozsądek, pogoda... Niepotrzebne skreślić.
Poprosiła jednak fanów, by nie zrozumieli jej źle. Przytoczyła swoją historię, że ona również "była na dnie i tak bardzo upadła na kolana, że nie wiedziała, czy się podniesie". Wie, że trudno jest zrobić pierwszy krok, odważyć się. Na koniec poprosiła fanów, żeby nie bali się prosić innych o pomoc i podała numer telefonu, pod który można dzwonić, by uzyskać poradę.
Ale wierzę też, że odwaga to kwestia decyzji. Jeśli jest tak bardzo źle, to co mogę zrobić? Zawsze płynąć do góry, na powierzchnię. Uwierzyć. Bo każdy z nas, bez wyjątku, ma ten potencjał, który wywołuje zmianę. Przekonałam się o tym wiele razy tu w Polsce i na wszystkich krańcach świata, na które dotarłam - zaapelowała.
Jej wpis jednak zaskoczył internautów. Nie ukrywają, że są zdziwieni jej słowami. Niektórzy stwierdzili, że nie mogą uwierzyć, że pisała to Wojciechowska.
Nie wiem, czy druga część tego wpisu nie jest właśnie ciosem w tych, co mają doła, to chyba nie pomaga. (...) czemu spokojne życie ma być złe? Musimy zawsze gonić? Zawsze biec? Może sami sprawiamy, że ludzie ze spokojnym życiem, które jest fajne, czują się niekomfortowo przez takich jak My?
Dziwnie odebrałam ten post. Zupełnie niepodobny do Martyny.
Ja akurat nie wsadziłabym do jednego worka: dziecka z pogodą, rozsądkiem czy innymi rzeczami, które przeszkadzają. Można realizować siebie, ale jeśli się powołało dzieci na świat, to warto się nad tym pochylić. Może czasem zamiast realizacji siebie - piszą.
Martyna Wojciechowska odniosła się do drugiego komentarza. Zapewniła, że sama pisze swoje posty i podkreśliła, że "nie jest ekspertem od wszystkiego, ale doświadczyła wielu bardzo trudnych momentów w życiu".
AW