W "M jak Miłość" wątek zabójstwa Artura (Tomasz Ciachorowski) nadal emocjonuje widzów. Przypomnijmy, do śmierci dopuścił Olek (Maurycy Popiel), który pozwolił Skalskiemu wykrwawić się, a następnie z obawy przed wymiarem sprawiedliwości zakopał ciało mężczyzny w lesie. Całą sytuację widział tajemniczy mężczyzna, który w poniedziałkowym odcinku spotkał się z zabójcą i zażądał stu tysięcy złotych. To jednak nie koniec.
Marcin (Mikołaj Roznerski) ciągle myśli, że Skalski żyje. W 1469 odcinku kiedy wróci do mieszkania i zobaczy na podłodze krew, będzie pewny, że Artur porwał i zrobił krzywdę Izie (Adriana Kalska). Mężczyzna wpadnie w szał i spotka się z bratem. Zanim jednak dowie się, że Lewińska po prostu się skaleczyła, Olek chcąc go uspokoić, wyjawi mu całą prawdę na temat śmierci psychopaty.
Cokolwiek się tu stało, to na pewno nie był Artur. Po prostu wiem! Artur nie żyje rozumiesz! - wykrzyczy ortopeda.
Bracia umówią się, że wszystko zachowają dla siebie. Nie powiedzą niczego nawet Izie, która przez cały czas będzie żyła ze świadomością, że Artur na nią "poluje".
Zrobiłeś dobry uczynek. Ja tylko bardzo żałuję, że to nie ja go zabiłem - powie Olkowi Marcin.
Pozostaje jednak sprawa sąsiada Olewicza (Tomasz Dedek), który widział, jak lekarz zakopuje ciało w lesie. Czyżby Olek uległ i zapłacił sto tysięcy? Możemy tylko podejrzewać, że tak się stanie, a następnie szantażysta zażąda jeszcze wyższej kwoty.
CW