Meghan Markle i książę Harry w poniedziałek ogłosili, że spodziewają się swojego pierwszego dziecka. W Australii, gdzie przebywają teraz z 16-dniową wizytą, każdy ich ruch jest bacznie obserwowany. Ich odwiedziny w mieście Dubbo w Nowej Południowej Walii sprawiły, że całkiem serio zaczęto mówić o "królewskim cudzie".
Dla Meghan Markle i księcia Harry'ego miała to być po prostu kolejna kurtuazyjna wizyta w jednej z miejscowości w Australii. Tymczasem zupełnie przypadkiem wyszło coś, co miejscowi nazywają teraz "królewskim cudem". Dubbo, które para odwiedziła w środę, od kilku lat borykało się z coraz gorszą suszą. Tymczasem, kiedy książę Harry i Meghan Markle przyjechali na piknik, akurat tego jednego dnia zaczęło lać jak z cebra.
Deszcz był to o tyle niezwykły, że od dwóch lat w Dubbo nie spadła ani kropla. A lało tak, że Meghan musiała podtrzymywać swojemu mężowi parasol w czasie przemówienia. Jak to tłumaczą lokalne media, "miłość Harry'ego i Meghan jest tak silna, że może nawet zmienić pogodę".
Wizyta Meghan i Harry'ego nie ograniczyła się naturalnie do przemówienia księcia. Razem z rodziną farmerów mieli okazję popracować chwilę na farmie. Meghan Markle w 12 tygodniu ciąży pomagała przerzucać paszę dla bydła, a dla ochłody otrzymała szklaneczkę zimnej wody.