David Copperfield miał zgwałcić 17-latkę. 47-letnia dziś Brittney Lewis oskarża znanego amerykańskiego iluzjonistę o to, że w 1988 r. odurzył ją narkotykiem i wykorzystał w pokoju hotelowym. Do zdarzenia miało dojść po jednym z jego show w Kaliforni, kiedy zaprosił dziewczynę do baru i dodał jej coś do drinka.
Zapytałam: co robisz? Odpowiedział: po prostu się dzielę - wspomina Lewis w rozmowie z "The Wrap".
Potem ją zamroczyło. Ocknęła się na chwilę w swoim pokoju hotelowym, kiedy Copperfield leżał na niej i ją całował.
Pamiętam moje rozrzucone ubrania. Pamiętam, że całował moją twarz, a potem schodził niżej i znów straciłam przytomność.
Następnego dnia Copperfield ponoć ją zapewniał, że do niczego nie doszło, bo "jest niepełnoletnia".
Mimo to zażądał napisania deklaracji, że nic się nie wydarzyło i ze mną wszystko ok. Mój terapeuta później mi uświadomił, że w ten sposób [Copperfield - przyp. red] wymógł na mnie milczenie.
Krótko przed ujawnieniem sprawy na Twitterze iluzjonisty pojawiło się oświadczenie dotyczące akcji #MeToo.
Chcemy, by ludzie, którzy byli ofiarami napastowania seksualnego, poczuli się silni. Powinniśmy ich słuchać, to ważne. Ale wyobraźcie sobie, jak to jest wierzyć w taki ruch i jednocześnie być w przeszłości fałszywie oskarżanym.
Copperfield nawiązuje tym samym do zdarzenia sprzed lat. W 2007 r. miał rzekomo zgwałcić na swojej prywatnej wyspie znaną z konkursów piękności Lacey Carroll. Sprawa została jednak umorzona, a kobieta ukarana za składanie fałszywych zeznań.
Zawsze słuchaj i uważnie analizuj, ale - na litość boską! - nie śpiesz się z osądami - apeluje Copperfield.
To przypadek, że Copperfield zamieścił takie oświadczenie kilka godzin przed publikacją artykułu w "The Wrap"?
WJ