• Link został skopiowany

Krystyna Pawłowicz: Paniom coś się odwidziało. Nie zastanawiały się, zanim wskoczyły do łóżka facetowi

Krystyna Pawłowicz nie przyłączy się do poniedziałkowego protestu kobiet, którym nie podoba się obywatelski projekt ustawy antyaborcyjnej. I uderza w kobiety, które zdecydowały się na protest.
Krystyna Pawłowicz
Akpa/ Agencja Wyborcza.pl

Tydzień temu projekt komitetu "Stop aborcji", przewidujący bezwzględny zakaz aborcji, został przez Sejm skierowany do dalszych prac w komisji. Przepadł natomiast drugi obywatelski projekt "Ratujmy kobiety", którego autorki i autorzy domagali się dalszej liberalizacji obowiązującej dotychczas ustawy.

W ramach sprzeciwu, kobiety w poniedziałek masowo przeprowadzą tzw. strajk islandzki, czyli zaniechają wykonywania wszelkich prac służbowych i prywatnych. Na Facebooku gorąco oręduje za nim Krystyna Janda, której udało się zmotywować do niego tysiące Polek. Sama tego dnia odwołała spektakl ze swoim udziałem.

Według posłanki Krystyny Pawłowicz kobietom, które tego dnia zaprotestują przeciwko restrykcyjnemu projektowi ustawy, nie przyświeca żadna "pozytywna idea".

Ta wolność dla kobiet ma oznaczać prawo do zabijania dzieci? Te panie powinny mieć wolność wyboru, zanim skorzystają z oferty jakiegoś swojego kolegi, a nie wtedy, kiedy za nieskorzystanie z tej wolności mają zapłacić dzieci. W istocie więc nie chodzi o żadną wolność, ale o zwykłe prawo do zabijania dzieci - mówiła w rozmowie z "Super Expressem".

Dodała też, że protest jest inspirowany przez środowiska liberalno-lewicowe, które próbują w ten sposób ukryć brak merytorycznych argumentów. Nie przekonał ją też argument, że kobiety nie ufają w dobre intencje prawodawców i wolą "dmuchać na zimne".

Mogą dmuchać na zimne, ale to jest protest antyrządowy. A mówimy przecież o podstawowym prawie - prawie do życia. Zamiast tego cały czas szantażuje się nas dziećmi z gwałtu. Statystyki pokazują jednak, że ciąże z gwałtu to niewielki ułamek.

Posłanka jest też przekonana, że liberalizacja obowiązującego prawa sprawiłaby, że usuwanie ciąży stanie się udziałem kobiet, które zaszły w ciążę wskutek lekkomyślności.

Są tam też przepisy, które mają zwiększyć ochronę i pomoc dla kobiet, aby w momencie, kiedy urodzą nawet dziecko chore, miały wsparcie ze strony państwa. Ma to iść w inną stronę. Nie w stronę zabijania dzieci, ale w stronę pomocy kobietom, które taki problem będą miały. Tym bardziej że często giną w ten sposób zdrowe dzieci. Tylko dlatego, że tym paniom coś się odwidziało. A nie zastanawiały się, zanim wskoczyły do łóżka facetowi - tłumaczy, choć jednocześnie przyznaje, że projektu, o którym mówi, nie czytała.

Ostatnie zdanie wypowiedzi jest seksistowskie, ale prawdą jest, że wiele par nie zastanawia się nad odpowiedzialnością przed pójściem do łóżka. Tylko, że na to lekarstwem jest edukacja seksualna, a nie zaostrzanie prawa. Obyśmy tylko nie doczekali penalizacji pozamałżeńskich stosunków seksualnych, bo już i takie pomysły niektórym chodzą po głowie.

JZ