"Dwa rozwody kosztowały cię 20 milionów. Dlaczego ryzykujesz po raz trzeci?" - pytał retorycznie Robina Williamsa w 2011 roku "Daily Mail". Jednak nie tylko konieczność opłacenia się byłym żonom sprawiła, że aktor miał ogromne kłopoty finansowe.
Kiedy Christopher Reeve, najlepszy przyjaciel Robina Williamsa, wymagał kosztownej rehabilitacji po upadku z konia, aktor zapłacił wszystkie rachunki, których nie pokrywało ubezpieczenie. Jego majątek "Daily Star" szacował wtedy na 135 milionów dolarów. Aktor był już po pierwszym rozwodzie z Valerie Velardi w 1988 roku, który - jak informuje portal Smh.com - kosztował go 10 milionów oraz po zapłaceniu ponad 6 milionów Tish Carter, kochance, którą zakaził opryszczką. Po 17 latach kłopoty finansowe Robina Williamsa były jednak na tyle duże, że aktor był zmuszony powrócić do telewizji, żeby mieć z czego płacić rachunki.
Idea stałej pracy jest dobra. Miałem dwie opcje: robić dalej stand-upy, albo tworzyć krótkie, niezależne filmy niemal po kosztach. Te filmy są dobre, ale w ich przypadku często nie istnieje dystrybucja... a rachunki trzeba płacić - mówił Williams w wywiadzie dla Parade.condenanst.com.
Jest taka anegdota, przypisywana trzykrotnie żonatemu Rodowi Stewartowi: "Zamiast brać kolejny ślub, znajdę kobietę, której nie lubię i kupię jej dom". Jest często przywoływana w kontekście kosztownych rozwodów Williamsa, który byłym żonom w sumie przekazał ponad 30 milionów. Williams sam przyznał, że rozwody są drogie.
To czyszczenie serca przez portfel. Czy wszystko jest w porządku z moimi eks? Tak. Jednak czy potrzebuję takiego stylu życia? Nie - czytamy jego samokrytyczną wypowiedź na Smh.com.fot. Matt Sayles/AP
W 2012 roku Robin Williams kupił za 35 milionów imponującą posiadłość w Napa Valley w Kalifornii. Obejmuje prawie 260-hektarową działkę z ogromnym domem, winnicą, prywatnymi końmi, szlakami turystycznymi i kortami tenisowymi. We wnętrzu domu znajduje się 5 sypialni, 12 łazienek. Szybko okazało się, że dla trapionego kłopotami finansowymi aktora inwestycja jest zbyt droga w utrzymaniu. Jednak sprzedaż tak drogiej nieruchomości nie jest łatwym zadaniem. Pomimo obniżenia ceny do 29,9 miliona, wciąż jest do kupienia .
Nie zdziwiłbym się, gdyby w końcu kupił ją jakiś CEO z Doliny Krzemowej. Obserwujemy również wzmożoną aktywność chińskich kupców w okolicy - mówił w rozmowie z Forbesem Cyd Greer, bankier zajmujący się nieruchomością.
Z niewiadomych powodów aktor szybko stanął na krawędzi bankructwa.
Mam naprawdę poważne problemy finansowe - powiedział na krótko przed śmiercią.
Jednak nie tylko problemy finansowe trapiły genialnego aktora i komika. Williams od wielu lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Sięgnął po nie zaraz po tym, jak przyszedł sukces i międzynarodowa sława. W 1988 roku przyznał się do zażywania kokainy.
Brałem kokainę, żeby się ukryć. Większość ludzi koks pobudza. Mnie spowalniał - mówił wtedy w roku w rozmowie z "People".
W 1983 roku jego pierwsza żona, Valerie Velardi zaszła w ciążę Zacharym, pierwszym synem aktora. Williams, przestraszony śmiercią swojego przyjaciela, Johna Belushi, który rok wcześniej zmarł po przedawkowaniu kokainy i heroiny, odrzucił używki. Pozostawał czysty przez 20 lat. Załamanie przyszło w 2003 roku, podczas pobytu na Alasce.
Byłem w małym mieście. To nie koniec świata., ale można go stamtąd zobaczyć. I pomyślałem: napić się. Pomyślałem po prostu: hej, może to pomoże". Bo czułem się samotny i się bałem. To był ten stan pod tytułem: "Pracujesz tak dużo i cholera, może to pomoże". Okazało się, że to była najgorsza rzecz na świecie - mówił w rozmowie z "Guardianem".
Wychodzenie z nałogu było trudne i rozłożone na lata. Zanim poprosił o pomoc, próbował samodzielnie sobie z nim poradzić.
Myślisz, że możesz, a potem dociera do ciebie, że potrzebujesz pomocy. Trudno się do tego przyznać przed samym sobą, ale jak już to zrobisz, jest łatwiej - tłumaczył w rozmowie z Diane Sawyer.
W międzyczasie pojawiły się u Williamsa myśli samobójcze. W wywiadzie udzielonym Marcowi Maronowi aktor opisuje , jak jego "przytomny mózg" mówił jego "pijanemu mózgowi", żeby odłożył samobójstwo do czasu, gdy będzie trzeźwy. Kiedy przed wakacjami Williams odwiedził Centrum Leczenia Uzależnień w Minnesocie, pobyt miał być czysto profilaktyczny, od dłuższego czasu bowiem był wolny od używek. Wiadomo jednak, że w tym samym czasie zmagał się z depresją. Nie wiadomo jednak, czy jego śmierć w poniedziałek miała z nią coś wspólnego.
FRED PROUSER / REUTERS / REUTERSalex