Więcej informacji o programie telewizyjnym znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Aneta i Robert to jedyna para, której w ostatniej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" naprawdę udało się znaleźć miłość. Nie tylko są razem po zakończeniu programu. Spodziewają się też dziecka. Ze względu na umowę z producentami programu, związek długo musieli ukrywać. Teraz wreszcie mówią o nim otwarcie. Podczas relacji live na instagramowym koncie Playera szczerze wyznali, co im najbardziej przeszkadzało w trakcie nagrywania show.
Okazuje się, że największą przeszkodą, żeby zbliżyć się do siebie w programie, dla Anety i Roberta były wszechobecne kamery. Kiedy czuli już, że między nimi zaiskrzyło, dodatkowe osoby w domu tylko im przeszkadzały.
Trwaliśmy do końca. Mnie trochę bardziej przeszkadzały kamery niż Robertowi. Starał się mnie uspokajać, ze jeszcze trochę, wytrzymajmy i tyle. A właściwie, gdyby nie te kamery, chodzące za nami dzień w dzień, to właściwie to była przyjemność. Tylko już za dużo tych osób, tych kamer wokół siebie. A chciało się poznawać siebie, w spokoju porozmawiać, być sam na sam - powiedziała Aneta.
Podobne odczucia miał jej mąż.
W momencie kiedy masz więcej osób w pomieszczeniu, to nie do końca poznasz tę drugą osobę, nie da się porozmawiać na każdy temat. Nie jest to tak, jak być powinno - dodał Robert.
Tylko to było trudne, aby wytrzymać do końca - podsumowała Aneta.
Para, której udało się znaleźć miłość w popularnym programie, była też pytana o receptę na udany związek. Ich zdaniem kluczem jest brak presji.
Cierpliwość dla drugiej osoby to jest podstawa. Żeby wysłuchać i starać się znaleźć kompromis - powiedział Robert. Na spokojnie i z dystansem bym raziła. Dać sobie czas po prostu - stwierdziła Aneta.
To nie są zakupy, że weźmiesz sobie z półki dokładnie to, po co przychodzisz - dodała.
Myślicie, że taki przepis się sprawdza?