• Link został skopiowany

"Kuchenne rewolucje": otwarcie nowego 13 SEZONU. Samorodny talent i problemy rodzinne - to już znamy. Teraz było coś jeszcze

Szczypta samorodnego talentu, odrobina zmiany zachodzącej we właścicielu, a w tle rodzinne problemy. Czy taki jest właśnie przepis na sukces "Kuchennych rewolucji"? Wygląda na to, że tak. Choć widzieliśmy już te elementy nie raz, w pierwszym odcinku 13. sezonu idealnie się zazębiły. Tym razem jednak dodano jeszcze jeden składnik.
Kuchenne rewolucje
X-news/ TVN

Wygląda na to, że Magda Gessler w " Kuchennych rewolucjach " odkryła przepis na idealnie skomponowany program rozrywkowy. Jej show doczekał się właśnie 13. sezonu i powstaje już od 6 lat. Po tylu odcinkach nie dziwi, że jego twórcy sięgają po klisze i sprawdzone scenariusze, ale czy można mieć im to za złe, skoro efekt finalny wciąż na nas "działa"? W pierwszym odcinku nowego sezonu Gessler odwiedziła Bar u Marka w Knyszynie. Wystarczy powiedzieć, że zobaczyliśmy w nim elementy dobrze nam znane, ale doskonale się sprawdzające w tym formacie, a więc:

1. Samorodny talent

Kto by przypuszczał, że w niepozornym barze w małej miejscowości Magda Gessler spotka utalentowane kucharki, którym tylko brakuje wskazania odpowiedniej drogi? Pytanie oczywiście retoryczne. W "Kuchennych" często pojawia się ten motyw, ale co z tego, skoro za każdym razem chwyta za serce? Tak właśnie było i tym razem. W Barze u Marka szefowa kuchni przyrządzała wyśmienite kartacze, jednak mało komu było dane się o tym przekonać, bo szef lokalu wolał przyciągać klientów kebabem i pizzą.

2. Zmiana właściciela

A skoro już o szefie mowa - dobry odcinek "Kuchennych" to taki, w którym szef przeżywa przemianę. Tutaj Marek, początkowo sceptycznie nastawiony do rewolucji, ostatecznie w nią uwierzył i to całym sercem. Konkretniej - w kuchnię czerpiącą z lokalnej tradycji. Gessler postanowiła zmienić bezbarwny bar w restaurację serwującą dania kuchni żydowskiej.

3. Problemy rodzinne w tle

Gessler nie unika tematów osobistych i nie ukrywa tego, że problemy rodzinne często przekładają się na jakość prowadzonych interesów. Tego również nie zabrakło w odcinku otwierającym nowy sezon. Właściciele od 15 lat starali się o dziecko. Pół roku po narodzinach, okazało się, że ich syn jest chory.

Syn zachorował. Miał 6 miesięcy, a nie chodził, nie mówił. Potrzebował operacji. Dziś ma bliznę na głowie i zaczęło się wypytywanie, co mu się stało. Ludzie mówili, że spotkała nas kara, bo za dużo kasy mieliśmy  - przyznała żona właściciela.

Te 3 elementy złożyły się na idealną kompozycję, a jej twórcom nie mamy tego wcale za złe. Jednak w tym odcinku było coś jeszcze. W pewnym momencie jedna z kucharek pracujących w barze sama poczęstowała Gessler lokalnymi specjałami - wędlinami i serami, a (co nie trudno przewidzieć) gospodyni programu była wniebowzięta. Można śmiało powiedzieć, że Gessler wychowała więc "nowe pokolenie" pracowników kuchni, którzy wiedzą już, że warto inwestować w specjały regionu. Nie mamy wątpliwości, że taka wiedza, to właśnie zasługa programów Magdy Gessler. Pytanie tylko, dlaczego przyszło nam czekać aż do 13. sezonu, by edukacja Gessler wreszcie zebrała swoje żniwo.

BP

Więcej o: