W najnowszej kampanii kosmetyków luksusowej marki "Helena Rubinstein" wystąpiła Demi Moore. Jej zdjęcia zasługują, naszym zdaniem, na miano retuszu dziesięciolecia. Aktorka jest bez wątpienia piękną kobietą, jednak nie jest już nastolatką. W listopadzie skończy 50 lat. Na zdjęciach widzimy jednak najwyżej 25-letnią kobietę o nieskazitelnej twarzy.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że luksusowe kosmetyki potrafią opóźniać procesy starzenia skóry, jednak twarz Demi została wygładzona do tego stopnia, że nawet wśród nastolatek trudno znaleźć tak idealną twarz.
Trudno nie zarzucać producentom sesji oszukiwania konsumentów. Wygładzoną i zmienioną nie do poznania twarz Demi Moore wystarczy skonfrontować z jej codziennym obliczem. Tym bardziej, że po rozstaniu z mężem, Ashtonem Kutcherem, gwiazda nie jest w najlepszej formie.
Niestety, kampania z wyretuszowaną do granic możliwości Demi Moore to nie jedyny tego typu przypadek.
Kilka tygodni temu głośno było o alarmie, który wszczęła Katarzyna Piekarska. Wiceszefowa SLD złożyła do Rady Reklamy wniosek o wycofanie z obiegu publicznego nowej reklamy koncernu "L'Oreal". W spocie promującym podkład, produkowany przez tę markę, wystąpiła topmodelka Doutzen Kroes. Piekarska była oburzona ogromem retuszu, jaki zastosowali graficy, realizujący kampanię.
Piekarska była nawet gościem programu publicystycznego "Tomasz Lis na żywo", gdzie wyjaśniała, dlaczego sprzeciwia się promowaniu nierealnego piękna.
Trudno się z nią nie zgodzić. Kroes jest piękną kobietą, ale nie nadnaturalnym zjawiskiem. A tak właśnie przedstawiono ją w reklamie. Klientki "L'Oreal" mogły poczuć się oszukane. Nawet po zastosowaniu najdroższego fluidu świata żadna kobieta nie będzie TAK wyglądała.
Piekarska chce, by najnowszy spot "L'Oreal" spotkał taki sam los, jak poprzednią reklamę koncernu. W ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii wycofano wszelkie materiały promocyjne, w których wystąpiły Julia Roberts i modelka Christy Thurlington (ta ostatnia reklamowała kosmetyki tańszej linii "L'Oreal", o nazwie "Maybelline New York"). Powód ten sam, jak w przypadku kampanii z Kroes. Zdjęcia obu pań zostały poddane zbyt wielkiemu retuszowi i odpowiednie komisje orzekły, że tym samym wprowadzono potencjalne klientki w błąd, pokazując nierealne do osiągnięcia efekty stosowania kosmetyków.
Pikanterii całej sprawie dodał fakt, że koncern "L'Oreal" odmówił pokazania pierwotnych zdjęć modelek, jeszcze przed obrobieniem ich w Photoshopie. W Wielkiej Brytanii zawrzało: Jak to możliwe, że nawet instytucje pełniące funkcje regulatora rynku reklamy, nie mają dostępu do oryginałów zdjęć? A przecież wszyscy wiemy, jak występujące w reklamie gwiazdy wyglądają na co dzień. Są bardzo atrakcyjne, ale nie idealne.
Kontrowersyjny, z punktu widzenia szczerości wobec konsumentów, retusz zdjęć reklamowych to proceder znany nie tylko na Zachodzie. W Polsce coraz częściej graficy próbują z naszych gwiazd stworzyć odrealnione, idealnie piękne istoty. Tak było z kampanią reklamową farb do włosów "Palette", w której wystąpiła popularna aktorka Anna Dereszowska.
Dereszowska miała reklamować farbę do włosów, więc na komputerowe podrasowanie koloru i blasku jej fryzury można by jeszcze przymknąć oko. Nie wiadomo jednak, dlaczego graficy zdecydowali się też na sztuczną ingerencję w jej rysy twarzy, a szczególnie - ich wyostrzenie.
Podobnie wygląda sytuacja z kampanią "Garnier", w której wystąpiła inna polska celebrytka, aktorka Katarzyna Glinka. 35-letnią aktorkę nie tylko nienaturalnie wygładzono, ale też nieco wypełniono jej usta. Zupełnie niepotrzebnie, bo Glinka należy do grona najpiękniejszych polskich aktorek.
Wprawdzie nie zaskarżono firmy "Garnier" o obiecywanie klientkom nieosiągalnych efektów, bo reklama dotyczyła farby do włosów, trudno nie zgodzić się z tym, że porównywanie samych siebie do odrealnionej, nieprawdopodobnie idealnej ambasadorki marki, nie ma najmniejszego sensu. W naturze taka uroda po prostu nie występuje.
Naszym zdaniem przesadny retusz zdjęć to nie tylko oszukiwanie odbiorców reklamy, ale przede wszystkim bezsens. Wszyscy przecież wiemy, że kurze łapki, zmarszczki i inne mankamenty cery dodają ludziom uroku. Świadczą w końcu o tym, że jesteśmy pełnymi emocji ludźmi, a nie awatarami, stworzonymi przez speców od grafiki. A jakie jest Wasze zdanie na temat kampanii, promujących wizerunek niemożliwy do osiągnięcia? To oszustwo? A może fajnie jest popatrzeć na coś niekoniecznie rzeczywistego, ale miłego dla oka? Zagłosujcie w sondażu.