Jesteście na trasie koncertowej od ponad miesiąca. Które miasto jak dotąd uważacie za swoje ulubione?
Ulubione miasto.. Chyba muszę powiedzieć, że Miami, ponieważ przypomina mi miejsce, z którego pochodzę. Możesz spojrzeć na zdjęcie mojego miasta i zdjęcie Miami - wyglądają bardzo podobnie. To wygląda tak, jakby były zaprojektowane dla siebie. Miałem kilka dni wolnego, żeby się rozejrzeć po Miami i świetnie się tym bawiłem.
Co było dla Ciebie najfajniejszym doświadczeniem na trasie koncertowej?
To jedno z trudniejszych pytań.. Każde miejsce, do którego przyjeżdżam, jest inne. Możesz być w Nowym Jorku, a za chwilę znajdziesz się w Detroit, Miami, czy Houston.
Co robiłeś, kiedy miałeś wolny dzień w Houston?
Zatrzymaliśmy się w Biloxi. Leżeliśmy na plaży, więc mieliśmy naprawdę przyjemny luźny dzień. To może nie Miami, ale było fajnie.
Co było najbardziej zwariowanym doświadczeniem związanym z fanami w Twojej karierze?
Było kilka dziewczyn, które zasłabło na tej trasie koncertowej - znalazły się w szpitalu. Mieliśmy kilka takich wypadków, kiedy przyjechała karetka. Wiele lokali jest trochę mniejszych niż te, w których dajemy koncerty zazwyczaj, więc jest w nich straszny tłok. Tłum robi się czasem agresywny, więc ostatnio jedna dziewczyna zemdlała i musiała zostać wyniesiona...
Myślisz, że zasłabła przez wzgląd na Ciebie, czy przez gorąco spowodowane przez ludzi się tam znajdujących?
Nie wiem. Show było bardzo ekscytujące, zdecydowanie. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało, ale bardzo mnie to zaskoczyło.
Poza muzyką, kiedy nie jesteś na trasie koncertowej, co najbardziej lubisz robić?
Uwielbiam chodzić na plażę, ale nie mam na to zbyt wiele czasu. Zanim się przeprowadziłem, wiele surfowałem w Australii, więc to dużo dla mnie znaczy. Lubię po prostu pobyć dzieckiem - spotkać się ze znajomymi, chodzić do kina, grać w gry itd.
Kiedy zatrzymujecie się gdzieś na drodze i wysiadacie z autobusu, jesteście rozpoznani?
O, tak.
Jesteście zaczepiani?
Zdecydowanie, szczególnie wtedy, kiedy znajdujemy się w miejscach, w których dużo się dzieje - np. gdy zatrzymamy się w centrum handlowym w trakcie weekendu. To bywa czasem szalone...
Na pewno spotkałeś na swojej drodze sławne osoby. Którą z nich uważasz za najfajniejszą?
Prezydenta Obamę. Spotkałem wiele osób, ale on był jedyną osobą, która naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. On ma taką charyzmę... Spotkałem całą jego rodzinę. To było naprawdę cool.
Jak wyobrażasz sobie siebie za 5 lat?
Chcę po prostu dojrzeć. Ta trasa, na której teraz jestem, to jest pierwszy krok. Zdecydowanie chcę coś wydać, może już niedługo. Przede wszystkim chcę skupić się na dorastaniu i po prostu chcę nadal sprawiać, że ludzie się uśmiechają. Myślę, że to jest wspaniałe, że mogę kogoś uszczęśliwić i sprawić, że będzie przeżywać takie emocje, kiedy po prostu wejdę do pokoju. Czuję się jakbym był błogosławiony i ogromnie za to dziękuję. Marzę o tym, żeby inspirować ludzi muzyką i tym, że warto żyć swoimi marzeniami!
Opowiedz, jak wygląda Twój rozkład dnia, kiedy masz show tej nocy?
Zwykle rano idę do szkoły na trzy-cztery godziny. Następnie wychodzę, daję kilka wywiadów albo uczestniczę w eventach, a potem idę na próbą dźwiękową. Lekko się wtedy rozgrzewam. Nie lubię się za bardzo przemęczać przed koncertem i forsować głosu, wolę nie robić za dużo.
A spotykasz się z kimś w Los Angeles?
[Śmiech] Jestem o to pytany bez przerwy. Nie spotykam się z nikim, wiesz? Nie mam dziewczyny. Mam dużo przyjaciół, w tym dziewczyny - lubię spotykać się z przyjaciółkami, ale nie robię tego oczywiście na takich samych zasadach, jak z kumplami. Nie będziemy przecież grać w Call of Duty... Ale wracając do pytania - mam dużo przyjaciół, ale to tylko przyjaciele :)
Poza takimi oczywistymi rzeczami, jak szczoteczka do zębów i ciuchy, jakie są trzy rzeczy, jakie koniecznie musisz mieć ze sobą na trasie koncertowej?
Moja rodzina jest ze mną - to najważniejsze. Oprócz tego muszę mieć laptopa. I mam swoją mini gitarę - ciężko brać ze sobą tę w oryginalnym rozmiarze, więc zadowalam się tą niewielką.
Co lubisz w Ameryce? Czym różni się od Australii?
Los Angeles jest pełne ruchu. Pochodzę z miejsca, w którym nigdzie nie ma tak wielu ludzi. W LA zawsze się kogoś spotka na ulicy. W Australii możesz długo chodzić po swojej okolicy i nie spotkasz zbyt wiele osób, a tutaj wszędzie są samochody i tak wiele się dzieje. Myślę, że to całkiem fajne, choć czasem tęsknię za swoim spokojnym trybem życia. Ale kocham to, że mogę podróżować.