Kolejny odcinek "X-Factor" na żywo obracał się trochę wokół piłki nożnej, głównie za sprawa Kuby Wojewódzkiego. Przewodniczący składu sędziowskiego tak rozpoczął program:
Wywołany do tablicy prezenter znowu nie brylował błyskotliwym humorem, jednak widzowie już chyba zdążyli się do tego przyzwyczaić. Najważniejsze, że nie odciągał uwagi od uczestników i jurorów. Wśród tych ostatnich jak zwykle przodował Wojewódzki, który wczuwał się w piłkarski klimat.
Tatiana Okupnik też szalała. Dla Dawida Podsiadło stała się twórczynią poezji.
W obronie "Bajki" z kolei powiedziała:
Tylko Mozil był jakby przygaszony. Może faktycznie dzień wcześniej był na imprezie?
Uczestnicy w większości nie zawiedli. W starciu z repertuarem gigantów popu najlepiej wypadli Dawid Podsiadło, Joanna Kwaśnik i Marcin Spenner. Wydaje się, że ta trójka to faworyci jurorów do wygranej. Najsłabsze wykonania należały do "Bajki" i zespołu The Chance. Właśnie one zmierzyły się w dogrywce.
Po długim i pokrętnym wywodzie Wojewódzki zdecydował, że program musi opuścić ulubienica Tatiany Okupnik. Tym sposobem każdemu z jurorów pozostały dwie "szanse" na finał. Okupnik nadal prowadzi Dawida Podsiadło i Ewelinę Lisowską, Kuba - Marcina Spennera i Joasię Kwaśnik, a Czesław wciąż będzie się opiekował zespołami The Chance i Soul City.
To było epickie zakończenie programu "Bitwa na głosy". Oprócz walczących o zwycięstwo drużyn Kamila Bednarka i Ryszarda Rynkowskiego wystąpiły wszystkie zespoły, które pojawiły się w drugiej edycji show. Spekulowano, że zabraknie Edyty Górniak, której syn Alan miał wczoraj wypadek, jednak gwiazda nie zawiodła swoich fanów i produkcji show.
Walczące o wygraną zespoły wykonały po dwa utwory finałowe. Nie brakowało wzruszeń.
Poziom był bardzo wyrównany, jednak decyzją widzów to Kamil Bednarek i jego 16-tka z Brzegu zwyciężyła w decydującym, finałowym starciu.
Jurorzy nie ukrywali, że trudno im wybrać faworyta. Przyznali jednak, że Bednarek zdobył serca publiczności nie tylko dzięki talentowi, ale i skromności, które młodemu muzykowi na szczęście nie brakuje. Jury podkreślało też niejednokrotnie, że martwi się końcem show.
Program "Got to dance" nie może się chyba obyć bez roszad w jury. Za stół jurorski powrócił Alan Andersz, ale w ostatnim odcinku zabrakło Michała Malitowskiego, który ze względu na przygotowania do ważnego turnieju tanecznego nie mógł wziąć udziału w nagraniu. Zastąpił go znany tancerz Filip Czeszyk.
Jurorów zachwycił zespół "Catch tle flava" oraz Mateusz Krzyważnia Fantom. Mazurówna wyznała nawet, że marzyłaby o takim synu!
Decyzją widzów do kolejnego etapu przeszła grupa "Catch the flava", która od początku była faworytem jurorów oraz... dziecięcy zespół "Lollipops" z Białegostoku. To było spore zaskoczenie. Tylko Joanna Liszowska przepowiadała młodym tancerzom sukces.
W niedzielnym odcinku 'Must be the music' poznaliśmy ostatnich finalistów programu, którzy za tydzień powalczą o główną nagrodę. Do grona szczęśliwców, którzy mają szansę spełnić swoje marzenia, dołączyli raper "Biały" i zespół "Chłopcy kontra Basia".
Jurorom dopisywały humory. Po występie poznańskiego chóru "ReGeneration" Kora powiedziała:
Na słowa pochwały nie mógł liczyć zespół "Hanka". Po wykonaniu swojej autorskiej piosenki muzycy usłyszeli od Łoza:
Z przychylnością jurorów nie spotkał się też Piotr Wiśniewski. Mężczyzna zaśpiewał "Flames of love". Jego występ skomentowała dobitnie Ela Zapendowska: