Tym razem o radę i pomoc Magdy Gessler poprosiła właścicielka restauracji "Niebieski Parasol." Lokal działający przy ośrodku dla seniorów nie zarabiał sam na siebie, a mieszkańcy dolnośląskiego Chojnowa traktowali go raczej jako pijalnię piwa.
Gessler swoim zwyczajem postanowiła sprawdzić, dlaczego goście restauracji nie przychodzą do niej, by coś zjeść. Jednak jej dobre chęci zostały wystawione na ciężką próbę. Na pierwsze danie czekała ponad 40 minut. Zmęczona ciągłym przywoływaniem kelnerki, zaczęła nawet przysypiać, kładąc czoło na obrusie.
Jedna z nich, w pośpiechu przygotowując barszcz, z rozbrajającą szczerością stwierdziła:
Ta diagnoza nie odbiegała za wiele od zdania Magdy na temat serwowanych w "Niebieskim parasolu" potraw. Gdy te wreszcie pojawiły się na stole, restauratorka zaczęła wybrzydzać.
Problemy z pokrojeniem twardych żeberek i zamieszanie przy podawaniu potraw wyczerpały cierpliwość gwiazdy "Kuchennych rewolucji."
Drugiego dnia rano Gessler weszła prosto do kuchni.
Restauratorka określiła dotychczasowe menu restauracji jako "meksykańsko-postkomunistyczne." Krótka rozmowa z właścicielką lokalu pokazała, że to właśnie ona stara się przeforsować elementy kuchni rodem z Ameryki Łacińskiej. Opór szefowej kuchni, która miała zupełnie inny pomysł na jadłospis, był przyczyną ciągłych konfliktów w zespole.
Gessler zaprosiła cały zespół do jednego stołu i starała się wyjaśnić, dlaczego w "Parasolu" panuje takie zamieszanie. Szefowa kuchni nie chciała przyznać, że jest odmiennego zdania niż właścicielka. Naciskana przez Gessler w końcu przyznała, że praca nie wygląda komfortowo.
Po trudnej i szczerej rozmowie Gessler musiała zrobić coś, aby oczyścić atmosferę w ekipie. Na początek zaproponowała konkurs na najlepsze naleśniki z serem. Każda z zatrudnionych w lokalu kobiet miała za zadanie przygotować danie według własnego przepisu. Obowiązek ten nie ominął właścicielki ani menedżerki, która, jak przyznała, smażyła naleśniki po raz pierwszy w życiu. Gdy wszystkie dania były gotowe, kobiety wspólnie zagłosowały na najlepsze wydanie prostej potrawy. Ku zaskoczeniu wszystkich, wygrała debiutująca przy patelni menedżerka. Drugie miejsce zajęła szefowa kuchni.
Dobry wynik w konkursie dał kobiecie dużo pewności siebie. Nawet właścicielka "Parasola" musiała przyznać, że przyrządzone przez nią naleśniki z serem są zdecydowanie gorsze niż dzieło kucharki. Atmosfera w gotującej drużynie jeszcze bardziej się poprawiła, gdy Gessler zaproponowała udział wszystkich pracowników w treningu łuczniczym.
Postawione w zupełnie nowej i nieoczekiwanej sytuacji kobiety zaczęły tworzyć zgraną drużynę. Pod okiem trenera polskiej kadry olimpijskiej przeprowadzono mały konkurs na celność. Rozbawiona właścicielka zdecydowała, że trzy najlepsze uczestniczki dostaną dodatkową premię na koniec miesiąca. Wszyscy zgromadzeni nagrodzili tę decyzję gromkimi brawami.
Nastroje w zespole poprawiły się zdecydowanie. W kucharki wstąpiła nowa energia. Widząc to, Magda Gessler przystąpiła do kolejnego etapu przemian. Zaproponowane przez nią polsko-niemieckie menu przypadło do gustu szefowej kuchni. Kobiety z werwą zabrały się do realizowania zaleceń prowadzącej. Dużą nowością była dla nich ilość przypraw, jaką restauratorka wrzucała do garnków.
W międzyczasie sala też zaczęła nabierać nowego smaku. Właścicielka za namową Gessler postawiła na myśliwski wystrój.
"Niebieski parasol" przekształcił się w restaurację "Pod jeleniem." Ponowne otwarcie lokalu pod nowym szyldem przyciągnęło wielu gości. Byli wyraźnie zaskoczeni zmianą, jaka zaszła w kuchni. Klimat panujący w odświeżonych wnętrzach też zrobił duże wrażenie na mieszkańcach Chojnowa.
Magda Gessler była wyraźnie zadowolona. Opuszczała miejsce z poczuciem zwycięstwa. Ponowna wizyta w restauracji "Pod jeleniem" nie zmieniła jej nastroju. Choć potrawy nie były perfekcyjne - restauratorka znów narzekała na zbyt małą ilość przypraw - wystawiła całej ekipie bardzo dobrą ocenę.