Na wybiegu stoi dziewczyna w bikini. Ładna, zgrabna, być może nawet przyszła topmodelka. Nagle zaczyna płakać i opowiada jakąś rzewną historię. A to zginął ktoś bliski, a to nie ma pieniędzy na życie, albo w dzieciństwie była gruba. Te historie są naprawdę ciekawe, ale nie w tym programie. Szczególnie w sytuacji, gdy ma się na sobie tylko bieliznę. Widok - smutny.
Szybciutko leć się rozebrać i wracaj do nas - można usłyszeć niemal za każdym razem, gdy na wybiegu pojawia się dziewczyna. A tu kamera śledzi każdy ruch związany z przebieraniem. Widać majtki, zaraz część piersi. Na wybiegu to samo: gołe pośladki, skąpe stroje. Niby nie ma w tym nic złego, ale epatowanie tym i utrzymywanie jako priorytetu show sprawia, że robi nam się niedobrze. Już gołych ludzi w telewizji pokazywali, na Boga! Mniej golizny panowie producenci i będzie cacy.
Musimy przyznać, że jurorzy w drugiej edycji nieźle sobie używają. Opinie są mało konstruktywne ale za to jakie chamskie (czytaj: ciekawe). Dawid Woliński potrafi dziewczynie prosto w twarz powiedzieć, że jest brzydka. Marcin Tyszka mówi kandydatkom , że nie może na nie patrzyć. Jak czują się dziewczyny? Jak poczułby się każdy w takiej sytuacji? Najgorsze jest to, że uwagi panów są zbędne. Tak dla przypomnienia - modelka nie musi być ładna. Liczy się przede wszystkim wzrost. W razie innych pytań, dzwońcie do nas panowie.
Jedną z najbardziej żenujących chwil każdego odcinka są zadania specjalne. Musimy przyznać, że bardziej przypominają kolonijne chrzty niż ćwiczenia, które mają przygotować do pracy w zawodzie modelki. Kandydatki do tej pory musiały np. oblać się syropem pomarańczowym i go z siebie zlizać, udawać fokę czołgającą się po wybiegu, czy ślizgać się na dmuchanym krokodylu. Słabe, słabe i jeszcze raz słabe. Wątpimy, aby Naoimi Campbell musiała udawać fokę kiedykolwiek.
Wielką pomyłką jest to, że Marcin Tyszka i Dawid Wolińska pozwalają sobie na dotykanie uczestniczek. Nie mówimy o molestowaniu seksualnym, bo to daleko idące wnioski (a takie wpłynęły do KRRiT), ale o estetykę i poczucie dobrego smaku. Sprawdzanie, czy ktoś ma prawdziwe piersi wypada kiepsko na tle całego formatu. Przypomnijmy - to program rozrywkowy a nie "Penetracja Show".