Taki wizerunek Grażyna Wolszczak zaprezentowała na jednym z ostatnich eventów. Niestety, nie była to jej najlepsza stylizacja...
Absolutnie kochamy torebkę od Jimmiego Choo, za to zupełnie nie podoba nam się pomarańczowa bransoletka - co ona tutaj robi?! Zawsze bezpieczniej jest postawić na jeden mocny akcent, którym w tym wypadku jest intensywnie zielona sukienka.
Radzimy gwiazdom zapamiętać raz na zawsze: sino-bure rajstopy to nigdy nie jest dobry pomysł! Matowe czarne legginsy w połączeniu ze szpilkami, które włożyła Wolszczak, upodobniłyby ją do ikony lat 60' - Twiggy. Produkcja rajstop w takim kolorze powinna być zakazana, zresztą tak samo, jak rajstop z połyskiem. A tak swoją drogą, buty powinny być zupełnie gładkie, bez żadnych zdobień.
Kreacja od Riny Cossack nawiązuje do trendu obecnego w kolekcjach jesień/zima 2011: lat 60'. Intensywny kolor to jeden z elementów tego stylu.
Aktorka rzadko nosi związane włosy. Tym razem zdecydowała się na kobiece upięcie, które pasowało do sukienki w stylu lat 60'. Gorzej było z makijażem. Zabawa z liliowym cieniem sprawiła, że oczy nie są wystarczająco podkreślone i spojrzenie ma zmęczony wyraz. Bardziej pasowałby tu czarny eyeliner lub brązowe cienie pod kolor włosów. Transparentny błyszczyk to oczywiście pójście na łatwiznę, ale w tym wypadku odcień nude sprawdza się na pewno lepiej, niż np. ostra czerwień.
Kiepski makijaż, słabe dodatki i okropne rajstopy dobiły tę stylizację. A przecież mogło być tak pięknie... Grażyna Wolszczak chyba jednak najlepiej prezentuje się w eleganckich, klasycznych zestawach - i tego radzimy się trzymać.