Marcin Dubieniecki wybrał się samochodem razem z Martą Kaczyńską po jej córkę.
Dziewczynka właśnie kończyła zajęcia w szkole muzycznej.
Dubieniecki szybko się zorientował, że obserwują go paparazzi. Najwyraźniej nie miał tego dnia ochoty na zdjęcia.
Podszedł do jednego z fotografów i wymachując mu paluchem przed nosem bardzo stanowczo (może nawet za bardzo) wyraził swoje niezadowolenie.
To nie była najwyraźniej przyjazna pogawędka. A nerwowy krok Dubienieckiego zdradzał, że jest średnio zadowolony ze swojej misji.
Marta z córką czekały w tym czasie w samochodzie, aż ich wielki wojownik przemówi wszystkim do rozsądku i pokaże im ich miejsce w szeregu.
Czy to początek wielkiej wojny Dubienieckiego z paparazzimi? Czy tylko miał gorszy dzień? Powinien się już przyzwyczaić do życia w cieniu sławy Marty... i w otoczeniu fotografów.