Juliusz Braun, do niedawna nazywany obrońcą Adama Darskiego, dziś jest już jego przeciwnikiem. Zapewnia, że rozstanie gwiazdy z Telewizją Publiczną to tylko kwestia czasu.
Braun, kiedyś dziennikarz, polityk i członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, dziś pełni funkcję prezesa TVP i sprawuje rządy twardą ręką. Rozprawia się z gwiazdami i produkcjami, które nie przynoszą zysków telewizji. Nie słucha kościoła, choć sam był katolickim dziennikarzem, nie baczy na sławę i popularność gwiazd (zwolnił Grażynę Szapołowską, co było dość odważną decyzją).
Poznaj czarną listę Juliusza Brauna.
Batalia o Adama Darskiego to najbardziej wyczerpująca walka ze wszystkich, jaką toczy Braun. Gdy tylko Nergal zasiadł w fotelu jurora w programie "The Voice Of Poland" odezwały się władze kościoła, które w zatrudnieniu go przez TVP widziały zagrożenie satanizmem. Braun bronił Nergala i nawet udało mu się dokonać cudu - Adam Darski został w programie. Niestety, po tym jak muzyk na jednym z koncertów wcielił się w księdza uzdrawiającego chorych na wózkach (byli nimi członkowie zespołu), Braun nie wytrzymał.
Zażądał wyjaśnień od produkcji "The Voice od Poland" oraz od samego Darskiego. Musiały być kiepskiej jakości, bo prezes TVP oznajmił po kilku dniach, że zatrudnienie Adama Darskiego było błędem. Ostatecznie gwiazdy zabraknie w drugiej odsłonie. Jeżeli w ogóle taka powstanie.
Juliusz Braun zajmuje się nie tylko sprawami, które zdobyły rozgłos w mediach. Bacznie przygląda się też produkcjom swojej telewizji, które nie spełniają jego oczekiwań. Tak jest z serialem "Rezydencja", który Braun spisał na straty po kilkunastu docinkach. Pozbawił złudzeń aktorów i produkcje mówiąc wprost:
Serial znika z anteny.
Z Tomaszem Lisem Juliusz Braun ma również pewien kłopot. W marcu rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Adam Hoffman, podniósł alarm, jakoby program Lisa był manipulacją i źle przedstawiał posłów partii. Była afera, którą odkręcać musiał prezes TVP. Wtedy stanął w obronie Tomasza Lisa.
Jak będzie tym razem? Do KRRiT wpłynęły skargi, że Tomasz Lis podczas przedwyborczej rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim dopuścił się manipulacji, uciszania widowni i zadawania pytań nie na temat. Kolejny raz Juliusz Braun będzie musiał swoją gwiazdę obronić. Albo ją wyrzucić, bo prezesowi zaczyna kończyć się cierpliwość. Podobnie jak w przypadku Nergala.