Rok temu w sierpniu Zofia Zborowska i siatkarz - Andrzej Wrona wzięli ślub, o którym zawiadomili internautów już po fakcie, zasypując ich zdjęciami z uroczystości. W wakacje tego roku z okazji rocznicy, kobieta podzieliła się z fanami wspomnieniem z tego wyjątkowego dnia. Opowiedziała, że do ołtarza w rytm muzyki z filmu "Król Lew", prowadził ją tata.
Zofia Zborowska wystąpiła w filmie na Youtube na kanale Izabeli Janachowskiej, w którym opowiedziała o związku z siatkarzem i zdradziła wiele pikantnych szczegółów, o których wcześniej nie mówiła. Para poznała się zaledwie rok przed ślubem. W trakcie rozmowy Zborowska pokusiła się o bardzo intymne wyznanie.
Przez wiele randek się tylko całowaliśmy. W opór! Nawet chyba przed utratą dziewictwa tyle nie czekałam. On bardzo chciał mi udowodnić, że nie jestem jego kolejną przygodą. Na szesnastej randce poszliśmy ze sobą do łóżka. Już w pewnym momencie liczyłam, bo myślałam, że może on mnie jak koleżankę do całowania traktuje. Nawet śmiałam się z przyjaciółkami, czy to wszystko na pewno idzie w dobrym kierunku. Ale tak z perspektywy czasu myślę, że budowanie relacji z facetem przed pójściem do łóżka jest czymś tak ważnym i tak pięknym, że potem jak faktycznie trafiamy do tego łóżka, jest to coś przepięknego - wyznała w rozmowie z Janachowską.
Celebrytka opowiedziała też o oświadczynach, jakie zafundował jej mąż. Bardzo się postarał i stanął na wysokości zadania. Była totalnie zaskoczona.
Już wcześniej ten temat się przewijał, rozmawialiśmy o zaręczynach, o dzieciach i wspólnej przyszłości. Tylko nie sądziłam, że oświadczy się w moje urodziny. Najpierw pod dom podjechał taki wypasiony samochód z szampanem w środku. Andrzej powiedział, że wychodzimy i zamówił taxi grosik, więc zeszliśmy, a tam czekał Maybach. Nic nie chciał powiedzieć, pojechaliśmy pod Warszawę, a zamknęli wówczas loty nad miastem i były straszne jaja. On się dogadał z pilotem karetek powietrznych. Wsiedliśmy do helikoptera i ja w ogóle nie wiedziałam gdzie jestem, ale okazało się, że wylądowaliśmy na Mazurach w miejscu, gdzie byliśmy na naszym pierwszym wyjeździe. Potem przekonał mnie, żebyśmy poszli na pomost, tam było już wszystko przygotowane i Andrzej się oświadczył. Ja byłam w szoku - powiedziała.
Dość wylewny wywiad, jak na Zofię Zborowską. Co o tym myślicie?