Ewa Błaszczyk to nie tylko aktorka i dziennikarka, ale przede wszystkim silnie zaangażowana w działalność charytatywną filantropka. Gwiazda całe swoje życie poświęciła pomocy chorym ludziom po tym, jak w śpiączkę 20 lat temu zapadła jedna z jej córek, Ola. Druga pociecha Błaszczyk bardzo jej pomaga i współprowadzi z nią fundację, dzięki której w 2013 roku powstał pierwszy wzorcowy szpital dla dzieci po ciężkich urazach mózgu, Klinika Budzik. Próbowała również sił w aktorstwie, jednak sprawy prywatne wzięły górę. Marianna Janczarska opowiedziała nieco o swoim życiu w najnowszym wywiadzie.
Janczarska wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem", że zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś to ona sama będzie musiała zająć się fundacją "Akogo?".
Wiem, że kiedyś mojej mamy zabraknie i nie ma innej osoby, która by się tym bezinteresownie zajęła. Ciężko jest zaangażować się na każdym polu w 100 procentach. Czasami to po prostu jest koszmar, bo ja siedzę w domu i mam do napisania pracę magisterską, za chwilę dzwoni do mnie ktoś z fundacji, mam milion maili, na które muszę odpisać.
Siostra bliźniaczka Oli, która wpadła w śpiączkę w wyniku zakrztuszenia się tabletką, pogodziła się już z tym, jak żyje. Przyzwyczaiła się do ciągłej niepewności, ale nadzieja nie umarła.
Prawda jest taka, że to jest moje życie i nie mam jak z tego uciec. Nie żebym chciała uciekać. Po prostu chodzi o to, że moja siostra jest w takim stanie, jakim jest i wiem, że przyjdzie pewnie moment, w którym albo to się polepszy, albo nie.
Warto dodać, że jakiś czas temu Marianna wyznała, że była zła na los.
Ciężko i emocjonalnie odchorowałam to wszystko. Miałam duży żal do losu i nie mogłam zrozumieć, dlaczego te tragedie przydarzyły się nam. Spróbowałam ułożyć swoje życie na nowo, na terapii. (…) Dzięki założonej przez mamę fundacji "Akogo?" poznałam wiele osób cierpiących, chorych. Przekonałam się, że wcale nie mam najgorzej" - mówiła w rozmowie z magazynem "Pani".