Poniżej znajdziecie informacje o filmie. Jeśli nie chcecie dowiedzieć się, co zobaczycie na ekranie, nie czytajcie, poczekajcie, aż wybierzecie się do kina, a następnie wpiszcie w komentarzach swoje zdanie o filmie. Jeśli chcecie poznać moje zdanie o "New Moon" - zapraszam do lektury :)
***
Ostatnie miesiące upłynęły mi pod znakiem produkcji "Księżyc w nowiu". Śledziłam doniesienia o filmowej adaptacji kolejnej części sagi Zmierzchu, oglądałam zwiastuny, czytałam zapowiedzi. Nie mogłam doczekać się, kiedy zobaczę film w całości. W końcu wybrałam się do kina na "New Moon" i...rozczarowałam się.
Kiedy niespełna rok temu oglądałam "Zmierzch" byłam pod wrażeniem. Wprawdzie wtedy nie czytałam jeszcze książek Stephenie Meyer, ale szybko to nadrobiłam, wróciłam do filmu i ciągle miałam dobre zdanie o produkcji. Być może teraz, gdy opowieść o Belli, Edwardzie i ich bliskich znam już na pamięć, mam po prostu większe wymagania. Być może zwiastuny, wycinki filmu, rozbudziły moją wyobraźnię i spodziewałam się zobaczyć na ekranie to, co stworzyłam w swojej głowie. Być może moja prywatna, stworzona w myślach, ekranizacja książki, moje wizje przygód, wyglądały zupełnie inaczej. Być może...
W filmie pewne rzeczy przedstawione są zupełnie inaczej , niż w książce. To, że niektóre wątki zostały pominięte, wydaje się oczywiste, razi fakt, że część wydarzeń zaprezentowana jest w całkowicie inny sposób niż w pierwowzorze. Są zdarzenia, których nie mogę sobie przypomnieć, zastanawiam się, czy w ogóle wystąpiły w książce.
Przerysowanie pewnych scen, zachowań postaci sprawiły, że chwilami film wydawał się tanią komedią, chciało się wybuchnąć śmiechem w momentach, które na dobrą sprawę nie powinny wywoływać takiej reakcji . Przykłady? Gdy Jacob zdejmuję koszulkę, aby zetrzeć nią krew z czoła Belli. Widok jego torsu i mina dziewczyny - bezcenne. Scena w pokoju Belli - Jacob wspina się po drzewie i ścianach domu, aby się odwiedzić koleżankę. Jego mina, gdy staje przed dziewczyną - nie do opisania. Młodziak, który popisuję się przed wybranką. Mógłby jeszcze pociągnąć ją za warkocze (gdyby Bella miała takie uczesanie) - sądzę, że niejednemu groziłby w tym momencie wybuch śmiechu. Finał. Edward oświadcza się Belli. A co z Jacobem, co z motorem, co z wściekłym Charliem?! Naprawdę się zawiodłam...
Chwilami film strasznie mi się dłużył. Wiedziałam, co wydarzy się za chwilę, chciałam popędzić akcję do przodu , a tu przerwa...Być może takie budowanie napięcia jest dobre, jednak ja czułam się po prostu znudzona.
Rozczarowałam się. Kilka ekranizacji znanych książek nie spełniło moich oczekiwań, w przypadku "New Moon" jest podobnie. Liczyłam na klimat podobny do filmowego "Zmierzchu", dostałam efekty specjalne i parodię książki. Gdy zobaczyłam Edwarda na ekranie, gdy dziwnym krokiem szedł po szkolnym parkingu, myślałam, że zachłysnę się kawą. To nie była postać z ekranizacji pierwszej części sagi, ba, to nie był Edward z książki.
Mimo wszystko, polecam Wam obejrzenie tego filmu. Warto zobaczyć go w kinie, wśród innych ludzi. Fajnie widzieć, jakie reakcje wywołuje. Będziecie mogli wyrobić sobie swoje zdanie o produkcji , zabrać głos w dyskusji. A tak możecie liczyć tylko na opinię innych - a gdyby Wasza była zupełnie inna?
Koniecznie napiszcie, jak Wam się podobał "Księżyc w nowiu". I dajcie znać, czy niektórych scen naprawdę nie było w książce, czy coś mi się pomieszało ;) Czekam na Wasze relacje!
Pamiętajcie, że to moje subiektywne zdanie o filmie, nie musicie się z nim zgadzać. Ja zostanę przy książkach, a Wy - zadecydujcie sami.